Świat

Bez prawa do ojczyzny, bez prawa do pamięci

71. rocznica deportacji Tatarów krymskich przez ZSRR

Szkoła tatarska na Krymie. Litografia z 1840 r. Szkoła tatarska na Krymie. Litografia z 1840 r. World History Archive/AKG / East News
W tych dniach Tatarzy krymscy wspominają dziesiątki tysięcy swoich rodaków wymordowanych przez Stalina. Przed 71. rocznicą deportacji Tatarów krymskich przez ZSRR rosyjskie władze okupacyjne zakazały Medżlisowi organizowania obchodów.

Rosyjskie władze, podobnie jak rok temu, twierdzą, że Tatarzy szykują „prowokacje” i „akty terrorystyczne”. W ciągu trzech dni od 18 do 20 maja 1944 r. NKWD załadowało do wagonów bydlęcych ponad 180 tys. Tatarów krymskich, głównie kobiet, dzieci i starców (mężczyźni walczyli na froncie). CAŁY naród został przymusowo przesiedlony do Azji Środkowej na podstawie wymyślonego przez stalinowskich akolitów oskarżenia o masowej kolaboracji z nazistami, którzy wcześniej okupowali Krym.

Według tatarskich danych w czasie deportacji i w następnych miesiącach zginęło 46 proc. ludności (według NKWD- 20 proc.). Tatarzy krymscy nie mieli prawa powrotu na Krym aż do przełomu lat 1980–1990, kiedy rozpadał się Związek Sowiecki. Wrócili.

Rok temu, gdy Rosja dokonywała zbrojnej aneksji Krymu, a później przeprowadziła udawane „referendum”, Tatarzy protestowali najgłośniej. Zbojkotowali „referendum” i późniejsze „wybory”. Czas pokazał, że mieli powody. Okupacyjne rosyjskie władze zrobiły na półwyspie „Krymnasz”. A skoro „nasz”, to nie „ich”. Proste.

W marcu ubiegłego roku tak zwana „samoobrona” porwała protestującego przeciwko aneksji Reszata Ametowa. Niedługo później znaleziono jego zmasakrowane ciało. Kilku innych tatarskich aktywistów również zostało porwanych i zaginęło bez śladu. Członkowie Medżlisu są obiektem prześladowań ze strony władz okupacyjnych, jego członkowie są wzywani na przesłuchania, ich domy są przeszukiwane.

Jesienią 2014 r. Siergiej Aksjonow, zainstalowany przez Moskwę szef krymskich władz, powiedział, że „Medżlis nie istnieje”, a zaistnieje dopiero, kiedy zarejestruje się jako organizacja społeczna według rosyjskich przepisów.

Krymskotatarscy liderzy tacy jak Mustafa Dżemilew czy Refat Czubarow mają zakaz wjazdu na Krym.

Toczą się procesy i zapadają wyroki na uczestników protestów przeciwko rosyjskiemu wtargnięciu na półwysep. To ciekawe, bo Rosja sądzi ich za działanie w czasie, kiedy nawet jeszcze nie dokonała nielegalnej aneksji.

W toku są również sprawy uczestników „spotkania z Dżemilewem” z maja ubiegłego roku, kiedy kilka tysięcy Tatarów Krymskich przekroczyło „granicę” między Krymem i Ukrainą, próbując zmusić „władze”, by wpuściły Dżemilewa na półwysep. Granicę, której nie ma.

Rosjanie zamknęli telewizję ATR, która nadawała w trzech językach – krymskotatarskim, ukraińskim i rosyjskim. Zlikwidowali też kanał Lale z bajkami dla dzieci.

W Jałcie stanął pomnik Józefa Stalina, rzeźnika Tatarów krymskich, a w Symferopolu komuniści wywiesili mu tablicę pamiątkową. 

Rosja ma oczywiście swoje wersje. Medżlis to narzędzie szatana, czyli Ukrainy. Większość Tatarów nawet go nie uznaje. W ubiegłorocznym „referendum” Tatarzy krymscy pchali się do urn, a potem ustawili się w kolejce po rosyjskie paszporty.

Przeciwnicy Moskwy to agenci Kijowa, którzy na jego zlecenie szykują „prowokacje” i planują „rozruchy”.

Telewizja ATR nie dopełniła formalności.

Józef Stalin to „efektywny menadżer”, który organizował represje, by bronić interesów państwa sowieckiego.

Dusząc krymskotatarskie tradycje i tożsamość, Moskwa dba o pozory, sięgając po stare dobre sowieckie metody. Zaproszeni do władz usłużni urzędnicy spośród mniejszości krymskotatarskiej legitymizują rosyjską politykę i wypowiadają się w imieniu całego narodu. Tworzą prorosyjskie organizacje krymskotatarskie, by wraz z nową władzą budować spójny przekaz eksportowany do rosyjskiej telewizji.

„Tatarzy krymscy tylko zyskali na aneksji” – przekonywał (de facto) wicepremier Rusłan Balbek członków tureckiej delegacji, która przyjechała na Krym, by sprawdzić doniesienia o naruszaniu praw mniejszości.

„Medżlis uczynił z Dnia [Pamięci Ofiar] Deportacji polityczne przedstawienie, by używać go do wywierania nacisków na władze” – powiedział Balbek kilka dni temu. Remzi Iljasow, lider utworzonej niedawno prorosyjskiej organizacji krymskotatarskiej, gorąco poparł ten postulat.

Artykuł ukazał się na blogu Autorki w serwisie Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych.

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Kraj

Interesy Mastalerka: film porażka i układy z Solorzem. „Szykuje ewakuację przed kłopotami”

Marcin Mastalerek, zwany wiceprezydentem, jest także scenarzystą i producentem filmowym. Te filmy nie zarobiły pieniędzy w kinach, ale u państwowych sponsorów. Teraz Masta pisze dla siebie kolejny scenariusz biznesowy i polityczny.

Anna Dąbrowska
15.11.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną