Świat

Wściekłe psy opryczniny

W Rosji masowy terror zastąpiono masowym strachem. Wciąż działa

Obraz „Oprycznicy” Mikołaja Newrewa. W centralnym miejscu car Iwan Groźny Obraz „Oprycznicy” Mikołaja Newrewa. W centralnym miejscu car Iwan Groźny Wikipedia
Oprycznina zawsze zwiastowała coś nadzwyczajnego. Do historii przeszła jako symbol radykalnych zmian, ale także tyrańskich rządów.
„Wyrok” na Borysie Niemcowie wykonany 27 lutego tego roku u stóp Kremla wpisuje się w długą historię tajemniczych morderstw dokonanych w celu zastraszenia politycznych przeciwników.Evgeniy Isaev/Flickr CC by 2.0 „Wyrok” na Borysie Niemcowie wykonany 27 lutego tego roku u stóp Kremla wpisuje się w długą historię tajemniczych morderstw dokonanych w celu zastraszenia politycznych przeciwników.
Okładka aktualnego wydania dwumiesięcznika „Nowa Europa Wschodnia”materiały prasowe Okładka aktualnego wydania dwumiesięcznika „Nowa Europa Wschodnia”

Artykuł ukazał się w najnowszym numerze dwumiesięcznika „Nowa Europa Wschodnia”

Zawsze zwiastowała coś nadzwyczajnego. Do historii przeszła jako symbol radykalnych zmian, ale także tyrańskich rządów. Oprycznina – rosyjska wersja polityki stanu wyjątkowego – od wieków jest użytecznym narzędziem w rękach władców. Choć z czasem ewoluowała, to wciąż zamieszkuje zbiorową pamięć Rosjan i odbija się echem w dziejach ich kraju.

„Wyrok” na Borysie Niemcowie wykonany 27 lutego tego roku u stóp Kremla wpisuje się w długą historię tajemniczych morderstw dokonanych w celu zastraszenia politycznych przeciwników. Zabójstwo znanego opozycjonisty przypomina, że mimo upływu czasu terroryzowanie społeczeństwa i elit wciąż jest użytecznym narzędziem w ręku władz Rosji. W państwie Władimira Putina mechanizm likwidowania przeciwników władzy przez stojących ponad prawem ludzi, działających z sankcji i na polecenie Kremla jest kontynuatorem dawnej opryczniny – stworzonej 450 lat temu nietykalnej służby Iwana Groźnego.

Iwan IV z dynastii Rurykowiczów powołał ją do życia zimą 1565 roku i na mocy specjalnego ukazu przepołowił kraj. Ziemszczyzna miała być rządzona jak dotychczas, Oprycznina (z ros. opricz – oprócz, osobno) stanowiła zaś osobną własność cara. Poza wolą Wielkiego Gosudara nie obowiązywały tam żadne prawa. Iwan, decydując się na ten bezprecedensowy krok, chciał stworzyć warunki do rozprawy z bojarami, których podejrzewał o zdradę.

Osobne państwo osobnych ludzi

Wykonawcami jego antyoligarchicznej kampanii byli osobni „carscy ludzie” rekrutujący się głównie z drobnej szlachty i zawdzięczający wszystko Iwanowi. Oprycznicy byli służbą polityczną i zakonem jednocześnie – obowiązywała ich reguła, a przysięgę na wierność składali wyłącznie carowi.

„Białą zimą 1570 roku ubrani w czerń ludzie, dosiadając czarnych koni, przyszli ćmą wielką pod Nowogród Wielki. Na czaprakach wyszyte mieli znaki złowieszcze: miotły i psie głowy. Być oprycznikiem znaczyło przysięgać Carowi, Ruś oczyszczać ze zdrady i kąsać każdego, kto się woli jego sprzeciwi” – carscy ludzie, oprycznicy, opisani przez Stefana Bratkowskiego w książce Pan Nowogród Wielki, przez siedem lat siali śmierć i pożogę na ziemiach świętej Rusi. Spustoszyli między innymi Nowogród, Twer i Psków. Wreszcie – po tatarskim ataku na Moskwę w 1571 roku – oprycznicy popadli w niełaskę. Kiedy orda puściła drewnianą stolicę z dymem, a tysiące ludzi poszło w jasyr, Wielki Gosudar uznał, że „carscy ludzie” zawiedli. Formację rozwiązano, a wielu z opryczników poddano represjom i wygnano.

Imperator i jego gwardia

U progu XVIII wieku Piotr Wielki wykorzystał metody, które posłużyły Iwanowi do rozprawy z bojarami, aby przetrącić kręgosłup Rosji moskiewskiej i ustanowić w jej miejsce nowoczesne, europejskie imperium ze stolicą w Petersburgu. Jego plan zasypania przepaści cywilizacyjnej oddzielającej Rosję od Europy wymagał bezwzględnych środków – na Rosję spadło kolejne wcielenie opryczniny.

Młody Piotr, odsunięty od władzy przez przyrodnią siostrę Zofię, dorastał w podmoskiewskim siole Preobrażenskoje, „bawiąc się w wojsko”. Towarzyszami jego dziecięcych zabaw byli synowie szlachty i dzieci sług dworskich. W 1683 roku ze swoich rówieśników stworzył pierwszy oddział „pocieszny” (z rosyjskiego: ćwiczebny), który wkrótce stanie się pułkiem Preobrażeńskim – pułkiem przyszłej gwardii carskiej. Dziecięce wojsko rosło wraz z ambicjami Piotra. W 1687 roku w pobliskim siole Siemionowskoje utworzono następną jednostkę gwardii. Mając w ręku wojsko lojalne tylko wobec siebie, Piotr mógł usunąć Zofię i przestawić zwrotnicę dziejów Rosji na Zachód. Car, który stał się imperatorem, przez kolejnych dwadzieścia pięć lat w szaleńczym tempie gonił Europę, podrywając Rosję do galopu. Reformy objęły wojsko, administrację, edukację, a nawet obyczaje i język. Nowi oprycznicy, podążając za europejskimi modami, zrezygnowali z czarnego kaftanu i miotły na rzecz gwardyjskiej kurtki i nahajki – tradycyjnego narzędzia rosyjskiej modernizacji. Z woli imperatora mieli niemal nieograniczoną władzę – podoficer gwardii mógł uwięzić każdego urzędnika państwowego, gubernatora nie wyłączając, jeśli tylko zarzucił mu działania na szkodę państwa. „Gwardziści ruszali z niezwykle ważnymi misjami zarówno poza granice Rosji, jak i na jej prowincje. Kontrolowali poczynania przedstawicieli administracji, a później zostali wprowadzeni do Senatu” – pisał Paweł Krokosz w opracowaniu Rosyjskie siły zbrojne za panowania Piotra I.

Gwardziści wzięli Rosję w posiadanie. Ale Piotr I, inaczej niż Iwan Groźny, nie zdecydował się na zlikwidowanie nowej opryczniny. Wywyższając gwardię, imperator, zmienił ustrój Rosji. Formacja, która pomogła mu przyspieszyć bieg historii, stała się częścią systemu rządów. Przez kolejne 100 lat, aż do 1825 roku objęcie władzy w państwie Romanowów zależało od oficerów pułków Preobrażeńskiego i Siemienowskiego. Samowolnie decydowali o sukcesji, mordując niewygodnych kandydatów i tym samym torując drogę do tronu swoim faworytom.

Oprycznicy według Eisensteina

Obalenie caratu i przejęcie władzy przez bolszewików zwiastowało początek ery terroru na niespotykaną dotąd skalę. Powołana w grudniu 1917 roku Wszechrosyjska Komisja Nadzwyczajna do Walki z Kontrrewolucją i Sabotażem (Czeka) miała zwalczać wrogów partii bolszewickiej. Czekiści wyposażeni zostali w prawo do rozstrzeliwania bez aktu oskarżenia ani procesu. Opór wobec „czerwonej” władzy szybko ujawnił konieczność nadzwyczajnych środków. Później, kiedy Stalin jako gospodarz (chozjain, jak go nazywano) Kremla rozpoczął wielkie kampanie kolektywizacji i industrializacji, „czerezwyczajka” stała się podstawowym narzędziem realizacji jego polityki. Tym samym odtworzył się znany z dziejów Rosji schemat: trzeba przyspieszyć bieg historii, wielkie wyzwania wymagają bezprecedensowych środków – cykl znów się powtórzył.

Oprycznina jako narzędzie terroru i tyrańskich rządów odcisnęła piętno nie tylko na polityce, ale również na kulturze Związku Radzieckiego. Z chwilą kiedy Stalin, jako „największy historyk”, postanowił zrehabilitować carskie imperium, wyniesiono na piedestał tych bohaterów, którzy jego zdaniem wyznaczali drogę postępu. Początkowo był to Piotr Wielki, ale kiedy wzrosło zapotrzebowanie na bohatera bardziej „ruskiego”, zwrócono się w kierunku Iwana Groźnego. Ekranizację rządów Iwana powierzono Siergiejowi Eisensteinowi, reżyserowi znanemu z takich radziecko-patriotycznych fresków jak Pancernik Potiomkin czy Aleksander Newski.

Pierwsza część Iwana Groźnego pokazuje cara jako budowniczego silnej władzy centralnej. Taka interpretacja zyskała uznanie Kremla, a film, którego premiera przypadła na 1945 rok, uhonorowano Nagrodą Stalinowską (na przyjęciu wydanym z tej okazji Eisenstein dostał zawału serca). W tym momencie prace nad drugą częścią filmu, Spiskiem Bojarów, były już ukończone. Centralnym punktem fabuły reżyser uczynił szaleństwo opryczniny i pytanie o cenę tyrańskich rządów. Na wyobraźnię najbardziej oddziaływały sceny, w których car z pomocą swoich siepaczy rozprawia się z przeciwnikami. Praca kamery, wystudiowane kadry i szczególna gra światłem i cieniem utrwaliły obraz czarnej gwardii Iwana jako dzikiej, krwiożerczej watahy. Analogie między oprycznikami a kremlowskimi katami lat Wielkiego Terroru nie mogły ujść niczyjej uwagi. Reakcję chozjaina na „przedpremierowy” pokaz opisał Orlando Figes w książce Taniec Nataszy: „Stalin zawrzał oburzeniem. To nie film, to jakiś koszmar – rzucił. Późną nocą wezwał Eisensteina na Kreml i zrobił mu długi wykład o historii Rosji. – Prawdziwy Iwan był mądry i chronił kraj przed wpływami zewnętrznymi, a oprycznina choć okrutna, z punktu widzenia państwa była konieczna – dowodził Stalin”. Ostatecznie film powędrował na półkę, a Eisenstein został napiętnowany. Zarzucono mu, że ignorując fakty historyczne, przedstawił opryczników Iwana jako bandę degeneratów w stylu amerykańskiego Ku-Klux-Klanu, a cara jako słabego i niezdecydowanego. Kilka miesięcy później reżyser zmarł na kolejny już zawał serca.

Sorokin i Rosja przyszłości

Oprycznina mogłaby na dobre pozostać terminem historycznym, zupełnie niepasującym do współczesnej Rosji, gdyby nie Władimir Sorokin. Jego książka Dzień oprycznika przypomniała, że sposób myślenia o państwie charakterystyczny dla siepaczy Iwana i gwardzistów Piotra wciąż jest w Rosji żywy. „Model państwa, jaki zbudował Iwan Groźny, nie zmienił się do chwili obecnej. Podczas prezydentury Putina dał on o sobie znać szczególnie mocno. Współcześni oprycznicy rozbijają się mercedesami i korzystają z komórek, ale ich moralność nie uległa zmianie od pięciu wieków” – mówił Sorokin w wywiadzie udzielonym tygodnikowi „Der Spiegel”.

Akcja książki rozgrywa się w 2027 roku. Rosję od reszty świata (zdominowanego przez Chiny) odgradza wielki mur. Kraj żyje wyłącznie z handlu surowcami, a jego obywatele palą w piecu dziełami Tołstoja i Dostojewskiego – prawdziwa literatura jest zbędna, bo do druku dopuszczane są jedynie panegiryki na cześć monarchy. Nowi oprycznicy – stanowiący fundament rosyjskiego reżimu „osobni ludzie” – to najbardziej patriotycznie nastawieni przedstawiciele resortów siłowych. Z chwilą kiedy pokonali wrogów wewnętrznych, mogą bez przeszkód wcielać w życie ideał czystej, świętej Rusi z prawosławnym władcą na czele. Sorokin opisuje przyszłość podobnie jak Aleksiej Tołstoj XVI wiek w Księciu Srebrnym – to nieprzerwany cykl nabożeństw, uczt i egzekucji. Charakterystycznym środkiem transportu dla nowych opryczników jest „czerwony mercedes ze świeżo odrąbaną głową psa na masce i miotłą przytroczoną do bagażnika”. Książka Sorokina, świadomie lub nie, wpisuje się w przekonanie o cywilizacyjnej odmienności Rosji względem Europy. To samo przekonanie leży również u podstaw idei „suwerennej demokracji” – oficjalnej ideologii prezydenta Władimira Putina. W jej ramach nie mieści się wiele zachodnich dogmatów politycznych, takich jak kontrola nad siłowymi organami państwa, prawdziwy pluralizm polityczny czy swobody obywatelskie. Z tej perspektywy współczesną opryczniną są stojący za Putinem „siłowicy” i ludzie dawnych służb specjalnych.

Nowi oprycznicy

We wrześniu 2011 roku, gdy podczas uroczystego zjazdu partii Jedna Rosja Władimir Putin ogłosił, że wystartuje w wyborach prezydenckich w 2012 roku, stało się jasne, że Dmitrij Miedwiediew był tylko figurantem, aktorem, któremu rolę dokładnie rozpisał Putin. Obserwatorom rosyjskiej sceny politycznej nie mógł umknąć fakt, że podobny wybieg zastosował kiedyś Iwan Groźny. Car – chcąc wywieść w pole wrogich mu bojarów – na rok osadził na Kremlu marionetkowego Symeona Bekbułatowicza. Iwan wyprowadził się z Moskwy, zamieszkał w podstołecznej wsi Pietrowka i czekając na reakcję swoich wrogów, udawał prostego bojara. Choć współcześni funkcjonariusze nowej opryczniny na pozór nie przypominają wściekłych psów Iwana Groźnego, to realizowany przez nich antyzachodni program „podniesienia Rosji z kolan” i przywrócenia jej statusu wielkiego mocarstwa również wymagał zastosowania nadzwyczajnych środków. Konsekwentne odwoływanie się do polityki stanu wyjątkowego – najpierw przy okazji wojny w Czeczenii, później pod pozorem wojny z terroryzmem – zapewniło Putinowi prezydenturę, a potem kolejne kadencje.

W sferze politologii najbardziej trafną charakterystykę nowych opryczników dała Lilia Szewcowa. Wedle jej opracowania Putinizm w stanie oblężenia, które w 2012 roku ukazało się na łamach kwartalnika „Journal of Democracy”, w Rosji pod panowaniem Putina powstała i skonsolidowała się nowa warstwa polityczna: siłowiki to wcale nie najwyższej rangi generałowie, ale „średniej rangi oficerowie służb specjalnych z petersburskiego ogniwa (…), ludzie, wytresowani w podsłuchiwaniu, tropieniu, podglądaniu, którzy nie byli w stanie na służbie zrobić karier w ZSRR”. Z czasem nowi oprycznicy, których podobieństwo do bohaterów książki Sorokina nasuwa się samo, zdobyli pełną kontrolę nad polityką, a przede wszystkim majątkiem Rosji.

Nikołaj Patruszew, były dyrektor Federalnej Służby Bezpieczeństwa, powiedział kiedyś, że oficerowie FSB to „nowa szlachta”. Podobnej analogii użyli dziennikarze Andriej Sołdatow i Irina Borogan. Książka, w której opisali historię rosnącego znaczenia FSB za rządów Władimira Putina, nosi tytuł Nowa arystokracja (ros. Nowoje dworianstwo). Oba porównania byłyby jeszcze bardziej trafne, gdyby współczesnych siłowików zestawić z dawną gwardią Piotra Wielkiego. Szlachta mimo wszystko służyła carowi, gwardia służyła tylko sobie, a jej celem było utrzymanie się przy władzy i zachowanie przywilejów. Putin, choć powierzył siłowikom synekury w kierownictwie wielkich firm państwowych, nie może spać spokojnie. Jeśli przestanie spełniać ich oczekiwania, „nowa gwardia” osadzi na Kremlu kogoś innego. O ile Iwan Groźny kontrolował swoich opryczników, o tyle – jak pisała Szewcowa – Putin jest jedynie „pierwszym spośród nich”.

Kaukaska miotła na opozycję

Współcześni oprycznicy nie muszą stosować masowego terroru, wolą propagandę odwołującą się do masowego strachu. Dzięki posłusznym mediom, szczególnie telewizji, mają w ręku narzędzie zdolne sterować nastrojami społeczeństwa. Ale żadna propaganda nie jest w stanie kontrolować najbardziej zagorzałych przeciwników władzy. Do tego potrzeba „nadzwyczajnych środków” i „osobnych ludzi”. To z ich rąk w niewyjaśnionych okolicznościach giną krytycy Kremla: Anna Politkowska, Aleksander Litwinienko, Natalia Estemirowa, Paul Chlebnikow czy ostatnio Borys Niemcow. Ich zabójstwa, noszące znamię publicznych egzekucji, były demonstracją i przestrogą jednocześnie.

Wątki najbardziej spektakularnych politycznych zbrodni ostatnich lat zbiegają się w Czeczenii i prowadzą do Ramzana Kadyrowa. Zabójcy Politkowskiej, Estemirowej i Niemcowa powiązani byli ze służbami czeczeńskiego przywódcy, a sam Kadyrow, który zasłużył sobie na miano najwierniejszego żołnierza Putina, wielokrotnie deklarował, że dla prezydenta Rosji byłby w stanie „zrobić wszystko”. Biorąc pod uwagę, że wojska osobiście mu podległe były wśród pierwszych jednostek wysłanych przez Kreml na wojnę do Gruzji w 2008 roku, później uczestniczyły w aneksji Krymu w 2014 roku, a teraz wielu z tych żołnierzy walczy w Doniecku po stronie separatystów, trudno uciec od analogii o Kadyrowie jako pierwszym opryczniku panującego reżimu.

Oprycznina wciąż jest trwałym elementem rosyjskiego podręcznika politycznego, ponieważ antyzachodni, antyliberalny kurs, połączony z hasłami „podniesienia Rosji z kolan”, cieszy się niesłabnącą popularnością. Polityka stanu wyjątkowego wciąż odbija się tu echem, raz jako przyspieszona modernizacja Piotra Wielkiego, innym razem jako stalinowska industrializacja, współcześnie przybierając formę „suwerennej demokracji”. Za każdym razem, kiedy na Kremlu pojawia się przywódca decydujący się przyspieszyć bieg historii, psy opryczniny zaczynają ujadać.

Ciążące nad Rosją piętno Władimir Sorokin trafnie podsumował w rozmowie z tygodnikiem „Der Spiegel”: „Nasz kraj jest podzielony na państwo i poddanych. Lud nie identyfikuje się z państwem. Do państwa trzeba się modlić. W jego imieniu trzeba się poświęcać. Właśnie oprycznina odegrała najważniejszą rolę w utworzeniu takiej konstrukcji w świadomości narodowej. Oprycznina była zjawiskiem brzemiennym w skutki i bardzo rosyjskim”.

*

Tomasz Targański jest absolwentem historii na Uniwersytecie Wrocławskim, publicystą.

Artykuł ukazał się w najnowszym numerze dwumiesięcznika „Nowa Europa Wschodnia”

Reklama

Czytaj także

null
Kraj

Interesy Mastalerka: film porażka i układy z Solorzem. „Szykuje ewakuację przed kłopotami”

Marcin Mastalerek, zwany wiceprezydentem, jest także scenarzystą i producentem filmowym. Te filmy nie zarobiły pieniędzy w kinach, ale u państwowych sponsorów. Teraz Masta pisze dla siebie kolejny scenariusz biznesowy i polityczny.

Anna Dąbrowska
15.11.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną