Ostateczny bilans trzęsienia ziemi w Nepalu może sięgnąć 10 tys., a nawet 15 tys. ofiar. Taka prognoza ukazała się zaledwie dwa miesiące temu na stronie GeoHazard, międzynarodowej organizacji pomagającej państwom przygotować się do ekstremalnych sytuacji. Geolodzy przyjmują, że trzęsienia tej skali w tym samym miejscu przytrafiają się raz na 70, 80 lat. W Nepalu ostatnie takie było w 1934 r. i pociągnęło za sobą 10 tys. ofiar.
Podziemne napięcie, którego efektem była najnowsza tragedia, narasta w tym regionie od 25 mln lat. Wtedy to Indie, jeszcze jako wyspa, zderzyły się z Azją. Dokładnie pod Nepalem nachodzą na siebie dwie płyty tektoniczne, indyjska i eurazjatycka. Ta pierwsza posuwa się na północ o 5 cm rocznie, czego długofalowym efektem są najwyższe góry świata.
To właśnie Himalaje są największym skarbem Nepalu – osiem z dziesięciu najwyższych gór świata znajduje się w tym kraju. To jedno z najbiedniejszych państw (197 miejsce pod względem PKB) utrzymuje się głównie z turystów. W trakcie sobotniego trzęsienia w 31-milionowym kraju było ich ponad 300 tys., w tym ponad tysiąc w masywie Mount Everestu, bo właśnie rozpoczął się sezon wspinaczkowy. Co najmniej 17 wspinaczy zginęło pod lawiną, którą wywołało trzęsienie.