Symbol ukraińskiego oporu
Sawczenko zostaje w areszcie, wszystkie karty w ręku Putina
W środę moskiewski sąd odrzucił jej apelację i nie zgodził się na zastąpienie aresztu innym środkiem zapobiegawczym.
Sawczenko jest nawigatorką śmigłowca, porucznikiem armii ukraińskiej. W lecie została porwana w Donbasie przez separatystów, a następnie nielegalnie przetransportowana do Rosji, gdzie umieszczono ją najpierw w więzieniu w Woroneżu, później w moskiewskim Instytucie Psychiatrii, a w końcu w tamtejszym areszcie.
Według oskarżenia Sawczenko podczas czerwcowych walk w okolicach Ługańska „naprowadziła ogień” na dziennikarzy rosyjskiej telewizji państwowej w Donbasie „i innych cywili”. Pilotka miała rozpoznać reporterów po oznaczeniach na hełmach i kamizelkach, a potem – przez telefon przekazać informacje o miejscu ich przebywania swoim kompanom wśród ukraińskich ochotników, którzy ostrzelali ich ogniem z moździerzy. Po zabiciu dziennikarzy miała nielegalnie przekroczyć granicę z Rosją i tam zostać zatrzymana.
Sawczenko nie przyznaje się do winy. Jej prawnicy dowodzą, że wersja oskarżenia jest wyssana z palca. Mówią, że dysponują dowodami, m.in. bilingami telefonicznymi, które potwierdzają, że w chwili śmierci dziennikarzy była w innym miejscu. Przede wszystkim jednak w chwili, gdy doszło do ataku, była już w rękach separatystów.
Jak informuje „Gazeta Wyborcza”, wersji śledczych o celowym zaatakowaniu dziennikarzy i cywili przeczą materiały telewizji Rossija-24, gdzie ich koledzy mówili w czerwcu, że w dniu śmierci obaj reporterzy ruszyli w teren bez oznakowania. Nie jest też jasne, jaką logiką miała się kierować Sawczenko, ruszając po „zabiciu” dziennikarzy prosto na terytorium wroga.
W październikowych wyborach parlamentarnych na Ukrainie Sawczenko zdobyła mandat z ramienia Batkiwszczyny Julii Tymoszenko.