Świat

Przewodniczący Xi piętnuje kapcanów

Diaosi zabija czas przed komputerem, snuje romantyczne wizje, które nie mają szans się zmaterializować. Diaosi zabija czas przed komputerem, snuje romantyczne wizje, które nie mają szans się zmaterializować. AP / East News

To pojęcie zrobiło w Chinach błyskawiczną karierę, aż trafiło na najwyższy szczebel. Diaosi zaczynało jako wulgarny blogowy epitet, jakim traktowało się pogardliwie całkowitego nieudacznika, kapcana (i dosłownie znaczy, wstyd powiedzieć: włosy na penisie). Młodego człowieka na podrzędnej posadzie, bez pieniędzy i urody oraz, z tego powodu, bez szans u koleżanek. Diaosi zabija czas przed komputerem, snuje romantyczne wizje, które nie mają szans się zmaterializować. Tyle że właśnie w takim opisie odnalazły się miliony młodych Chińczyków (według solidnych badań społecznych zamówionych przez koncern gier Giant: nawet 529 mln). Diaosi stało się więc autoidentyfikatorem i opisem beznadziei pokolenia, które awansowało do miast, ale nie ma perspektyw. Klepie biedę za 2–3 tys. juanów miesięcznie, wynajmuje klitki, bez szans na mieszkanie i ożenek. Brnie w lata i depresje. To jest wypełniacz chińskiego kapitalizmu i produkt gigantycznego rozwarstwienia – ci bez znajomości, ustosunkowanych rodziców, komunistycznego pochodzenia, dziedziczonego statusu. Oni nie załapali się na wielki skok. I smędzą o tym w internecie, pomstując na powszechną korupcję i nierówność szans.

Tego już było za wiele dla partyjnego „Dziennika Ludowego”, który skrytykował diaosi za dekadencję i lenistwo, wzywając młodych, aby postawili na „energię pozytywną”. A sam przewodniczący Xi Jinping podczas niedawnego głośnego już spotkania z twórcami kultury, w tym samym duchu, dał młodym internautom za przykład 33-letniego blogera Zhou Xiaopinga, który kultywuje treści patriotyczne, dumę narodową i jeśli ostro krytykuje, to Stany Zjednoczone.

Polityka 2.2015 (2991) z dnia 06.01.2015; Ludzie i wydarzenia. Świat; s. 7
Reklama