We wrześniu ubiegłego roku belgijski sąd zezwolił na eutanazję mordercy i gwałciciela Franka Van Den Bleekena, który od trzydziestu lat odsiaduje karę dożywocia m.in. za zamordowanie 19-letniej dziewczyny.
W niedzielę belgijska gazeta „De Morgen” podała, że morderca straci życie 11 stycznia. O zgodę na eutanazję Van Den Bleeken starał się od trzech lat. Argumentował to „nieznośnym cierpieniem psychicznym”, a pobyt w więzieniu nazywał „niehumanitarnym”.
– Do eutanazji rzeczywiście dojdzie, nadszedł już właściwy moment – potwierdziła rzecznik belgijskiego ministerstwa sprawiedliwości w rozmowie z „De Morgen”. Zabieg zostanie wykonany w więzieniu Brugii. Van Den Bleeken przyznawał, że wciąż może stanowić zagrożenie dla społeczeństwa, zrezygnował więc ze starania się o skrócenie kary więzienia.
Belgia zalegalizowała eutanazję w 2002 roku jako drugi kraj na świecie (po Holandii). Tylko do końca 2013 roku życie straciło w ten sposób w Belgii 1807 osób.
O sprawie Van Den Bleekena pisał we wrześniu Adam Szostkiewicz:
„To kolejny etap belgijskiego eksperymentu z legalną eutanazją. Dla mnie bardziej kontrowersyjny niż wcześniejsze dopuszczenie eutanazji terminalnie chorych dzieci.
Czy to jest gest miłosierdzia? Czy zbrodniarz na nie zasługuje? Czy nie powinien odcierpieć swojej winy? Belgia, kulturowo katolicka, jest dziś jednym z najbardziej liberalnych społeczeństw w Europie, ale nawet tam zgoda na eutanazję dla Bleekena napotkała na sprzeciwy”.