Czy Kwaśniewski oglądał film z Seymourem Hoffmanem?
Szokujący raport o tajnych więzieniach
Szokujący raport Senatu amerykańskiego ujawnia okrucieństwo, arbitralną przemoc i nieuczciwość części amerykańskich służb specjalnych. Trzeba z szacunkiem odnieść się do tego wysokiego gremium, które ujawniło metody CIA, choć przecież wiedziało, że Ameryce nie przysporzy to zwolenników na świecie. Chodzi jednak o Amerykę Busha, nie Amerykę Obamy. Sam prezydent Obama potępił tortury i zakazał ich stosowania.
Amerykanie sami rozwiązywać będą swoje problemy ze służbami specjalnymi, a Polska swoje. Zapewne warto byłoby napisać swój raport, by wyjaśnić, ile polskie władze wiedziały o amerykańskich torturach. Kapitalny zbieg okoliczności sprawia, że dzisiejszy numer POLITYKI wychodzi z filmem „Bardzo poszukiwany człowiek”, thrillerem opartym na powieści Johna le Carré. Zmarły niedawno Phillip Seymour Hoffman gra tam niemieckiego agenta, który choć nie ufa Amerykanom, musi z nimi współpracować. Niemiec chce zadanie wywiadowcze rozegrać finezyjnie, w rękawiczkach, a co z tego wychodzi – przekonajcie się sami. Kto filmu nie widział, gorąco polecam.
Pytanie, czy nasi ówcześni przywódcy – Kwaśniewski albo Miller – film oglądali? Oczywiście i film, i powieść le Carré powstały znacznie później niż tortury, o których opowiada raport, ponadto pokazują fikcję. Jednak mistrz kryminału, le Carré, swoich opinii na temat służb nie wziął z powietrza. Lepiej wyczuwa prawdziwe nastroje niż politycy.
Nasuwa się tu parę oczywistych konstatacji. Polska nie zrobiła źle, kiedy – jak inni sojusznicy – zgłosiła się bez wahania do współpracy z Waszyngtonem po ataku 11 września. W samym udostępnieniu tajnej bazy w Polsce nie widziałbym błędu ani problemu. Czy nasi decydenci mieli z góry zakładać, że tajne służby amerykańskie mogą tam torturować? Że nie są godne zaufania?
Trzeba było żądać pełnego wglądu w tajne działania Amerykanów? Raport Senatu – przyjmując, że w stosownym fragmencie mówi o Polsce – informuje, że nasze władze w jakimś momencie chciały podpisania dokumentu precyzującego role i odpowiedzialność stron, ale Amerykanie się na to nie zgodzili. Czy wtedy Polska zażądała likwidacji bazy?
Przypomnę, że od lat wszystkie chyba siły polityczne wręcz starają się o stałą obecność amerykańskich żołnierzy w Polsce. Dziś – w obliczu agresywnych działań Rosji – starają się jeszcze bardziej. Sojusznicza współpraca jest konieczna. Chociaż brzmi to naiwnie, to trzeba starać się patrzeć sojusznikom na ręce.
Z przywołanego tu filmu nie można wyciągać wniosku, że Amerykanie to diabły i lepiej nie wdawać się z nimi w konszachty. Wszyscy mają problemy z kontrolą służb specjalnych. Prezydent Harry Truman mówił nawet, że nie chce u siebie gestapo ani tajnej policji. Ale przecież tajnych służb nie zlikwidował. Czy nie ma hipokryzji w tym, że wszyscy domagamy się cywilizowanych norm prawa w walce z przestępczością, ale nie poprzestajemy na zwykłej policji, lecz tworzymy służby specjalne?
I jeszcze jedno. Łatwo jest też przyjąć postawę: „potępiam i nie chcę mieć z tym do czynienia”. Przykład najświeższy. Prezydent Obama szukał krajów, do których mógłby odesłać więźniów z Guantanamo. Ciągle jest tam około 70 osób, już prawie cztery lata temu kwalifikowanych do zwolnienia. Republikanie nie chcą ich wziąć na terytorium USA. Wysyłanie ich do Syrii, Iraku czy Pakistanu – najczęściej nie wchodzi w grę. Nieliczni w tym roku znaleźli azyl w Katarze, na Słowacji, nawet w Gruzji. Ilu byśmy znaleźli zwolenników w Polsce, by zaproponować im azyl u siebie?