Balaye od dwóch godzin co chwila spogląda w niebo i coś mruczy do siebie pod nosem. Jest niespokojny i małomówny.
Chłopak niedawno ukończył studia w Addis Abebie, a ponieważ o pracę trudno, zaczął wozić podróżników terenową toyotą. Tylko takim samochodem można podróżować po kraju, w którym niewiele jest asfaltowych dróg, trzeba przebijać się przez busz, przekraczać rzeki bez mostów, jechać korytami wyschniętych, okresowych strumieni lub przemierzać sawannę. Zna kraj i niespodzianki, jakie czekają na tutejszych bezdrożach. Nie dalej jak dzień temu zahamował gwałtownie, choć droga przez busz była płaska i równa. Cztery metry dalej płaskowyż urywał się, a siedem metrów poniżej biegło koryto okresowej rzeki. Z auta nie można było tego dostrzec.
Balaye ponownie spogląda w niebo i tym razem już nie mruczy do siebie, lecz rozkazującym głosem mówi: – Będzie deszcz. Musimy uciekać!
Tropikalna ulewa zdarzyła się już kilka dni wcześniej. Ale po dwóch godzinach minęła i zrobiło się całkiem przyjemnie. Niby dlaczego teraz uciekać? Nie po to przez trzy dni przebijaliśmy się do doliny rzeki Omo, by teraz zmykać przed deszczem.
Ojczyzna homo sapiens
Ta dolina to miejsce, w którym, jak na ekranie, można prześledzić historię narodzin homo sapiens i równocześnie – co niezwykłe – oglądać świat sprzed tysięcy lat. Rzeka płynie od Wyżyny Abisyńskiej w kierunku południowo-zachodniej Etiopii, wzdłuż granicy z Sudanem Południowym, i wpada do jeziora Turkana (dawniej Rudolfa) przy granicy z Kenią. W ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat archeolodzy znaleźli tu wiele szczątków przodków człowieka. Pochodzą z różnych okresów, najstarsze mają ponad 3 mln lat.