Świat

Bez zębów czy bez jaj?

Książka Valérie Trierweiler powala prezydenta Hollande’a

François Hollande i Valérie Trierweiler jeszcze kiedy byli razem, czyli podczas kampanii prezydenckiej w 2012 r. François Hollande i Valérie Trierweiler jeszcze kiedy byli razem, czyli podczas kampanii prezydenckiej w 2012 r. Gao Jing/Xinhua/ZUMAPRESS / Forum
Ironiczny jest tytuł wspomnień Valérie Trierweiler, odprawionej niedawno partnerki francuskiego prezydenta François Hollande’a – „Merci pour ce moment” (Dziękuję za tę chwilę). Pani Trierweiler nie dziękuje, lecz się mści.

Nie ujawnia wprawdzie żadnych sekretów państwa, ale – co prawie bezprecedensowe – opisuje urzędującego prezydenta w świetle fatalnym. Nie chodzi o jakieś pikantne szczegóły erotyczne – jak w przypadku fińskiego premiera Mattiego Vanhanena. Takie rewelacje we Francji raczej politykowi pomagają, niż szkodzą. Co kraj, to obyczaj. Nad Sekwaną polityk bez romansów uważany byłby za niezgułę. Pani Trierweiler uderza jednak w ideologię prezydenta. Twierdzi, że Hollande jest tylko z pozoru socjalistą, gdyż prywatnie lekceważy biednych, a nawet się z nich wyśmiewa, tak jak w starym francuskim przysłowiu, że biedny to jak wilk bez zębów. Les sans dents, bezzębni – tak ich miał prezydent określać w rozmowach ze swą byłą partnerką. Tymczasem osią kampanii prezydenckiej w 2012 r. było piękne zdanie: „Ja lubię ludzi, podczas gdy innych fascynują pieniądze”.

Nie wiadomo, czy to oskarżenie prawdziwe, Hollande natychmiast zaprzeczył. Co z tego jednak? Już powstały witryny internetowe „Bezzębnych”, jedna z nich pod tytułem „Rewolucja bezzębnych” zawiera hasło – „lepiej nie mieć zębów niż nie mieć jaj”. Właśnie o to chodzi. Innemu politykowi może by się upiekło, ostatecznie wiadomo, że rozwody są najczęściej burzliwe, jednak książka trafia na historyczny moment: od czasu mierzenia popularności polityków nigdy we Francji nie było tak niepopularnego prezydenta. Popiera go ledwie 13 proc. wyborców. Zarzucają mu mniej więcej to samo, co była partnerka: brak zdecydowania, kierunku, energii i charyzmy.

Upadek Hollande’a zbiega się z inną zatrważającą konstatacją: gdyby wybory prezydenckie odbywały się dzisiaj, to Hollande’a pokonałaby przywódczyni Frontu Narodowego, Marine Le Pen. To już nie przelewki. Wprawdzie rosnąca na pierwszą siłę polityczną kraju Le Pen jest książką oburzona, ale nie dlatego, by chciała Hollande’a wesprzeć, lecz dlatego, że uważa, iż nie przystoi tak atakować urzędującego prezydenta. Co więcej, oferuje, że stanie na czele rządu zamiast obecnego premiera Manuela Vallsa. Jego czeka trudne głosowanie nad votum zaufania 16 września. Hollande’owi pozostało jeszcze długie urzędowanie: wybory prezydenckie odbędą się dopiero w maju 2017 r. Jak Francja wytrzyma politycznie tę degrengoladę?

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Świat

Trump bierze Biały Dom, u Harris nastroje minorowe. Dlaczego cud się nie zdarzył?

Donald Trump ponownie zostanie prezydentem USA, wygrał we wszystkich stanach swingujących. Republikanie przejmą poza tym większość w Senacie. Co zadecydowało o takim wyniku wyborów?

Tomasz Zalewski z Waszyngtonu
06.11.2024
Reklama