Świat

Mniej mówić, precyzyjniej działać

Katastrofa malezyjskiego samolotu: To zdarzenie musi wstrząsnąć Ukrainą

Twitter
Ukraiński konflikt staje się faktem o światowym znaczeniu, to już nie są lokalne, domowe wojenki, to coś dużo groźniejszego. Dziś ofiarą padł samolot pasażerski, a co wydarzy się jutro? Europa stała się niebezpieczna nawet dla pasażerskich samolotów? Nie chcemy żyć w takiej rzeczywistości.

Jest zbyt wcześnie, żeby wydawać ostateczne sądy, kto stoi za katastrofą samolotu Malezyjskich Linii Lotniczych, który rozbił się na terytorium wschodniej Ukrainy. Mogło być całkiem inaczej, ale dziś wiele wskazuje, że do samolotu strzelali separatyści: w tym regionie toczą się nadal walki między siłami prorządowymi i zwolennikami tzw. Donieckiej Republiki Ludowej.

Miejsce katastrofy to obszar kontrolowany przez rebeliantów, leży w pobliżu ukraińsko-rosyjskiej granicy. Ukraińskie służby bezpieczeństwa SBU przechwyciły rozmowę, z której wynika, że dokonali tego separatyści, nie mając pojęcia, że zestrzelili samolot pasażerski z 300 osobami na pokładzie. Jeśli wierzyć informacjom podawanym przez władze w Kijowie... Prosty wniosek, jaki się nasuwa: użyto broni dostarczonej z Rosji, bo przecież separatyści nie kupili na bazarze systemu Buk, jaki – zdaniem fachowców – został użyty. Nie ma jednak niezbitych dowodów, że posiadali tę broń, choć zestrzelili kilka ukraińskich maszyn. Ta jednak leciała na wysokości 10 tys. metrów.

Przeciwko separatystom świadczy fakt, że chcą przekazania czarnych skrzynek i całego śledztwa w ręce MAK, czyli do Moskwy. I że utrudniają ekipom ratowniczym dotarcie na miejsce katastrofy. Żeby zatrzeć ślady?

Nie wiadomo na pewno, czy to pomyłka, czy prowokacja. Malezyjskim samolotem z Amsterdamu do Kuala Lumpur podróżowali obywatele Holandii, Francji, Stanów Zjednoczonych. Wszystkie rządy będą się domagać wyjaśnienia przyczyn tragedii. Nie da się niczego ukryć ani zmanipulować. Nic nie wskazuje, że to ukraińskie siły rządowe stoją za aktem terroru, jak sugerują przedstawiciele buntowników. Po co miałyby to zrobić?

Jeśli do pasażerskiego samolotu strzelali separatyści, używając nowoczesnej rosyjskiej broni, to Władimirowi Putinowi trudno będzie wytłumaczyć, jakim sposobem znalazła się w rękach ukraińskich rebeliantów. Zdarzenie z pewnością zarejestrowały satelity, nie będzie wątpliwości, kto użył broni ani skąd wystrzelono.

Jeśli aktu terroru dokonali separatyści, jeśli będą na to twarde dowody, to i oni, i Rosjanie będą mieli przeciwko sobie światową opinię publiczną. Bo cywilizowany świat jest przeciwko terrorystom i aktom terroru, w których giną niewinni ludzie. Wielu z nich zapewne nie wiedziało, że przelatuje nad terytorium Ukrainy. Ukraiński konflikt staje się faktem o światowym znaczeniu, to już nie są lokalne, domowe wojenki, to coś dużo groźniejszego. Dziś ofiarą padł samolot pasażerski, a co wydarzy się jutro? Europa stała się niebezpieczna nawet dla pasażerskich samolotów? Nie chcemy żyć w takiej rzeczywistości.

Również Kijów musi sobie odpowiedzieć na parę pytań. Po pierwsze, co zrobić, żeby zakończyć konflikt. Jak zmienić taktykę, jak zwyciężyć. Ten konflikt trwa stanowczo zbyt długo. Prezydent Petro Poroszenko obiecywał, że po objęciu władzy doprowadzi do uspokojenia sytuacji i porozumienia z Moskwą. Od zaprzysiężenia prezydenta mija sześć tygodni, a rozmowy i negocjacje nie dały rezultatu, bez względu na to, w jakim formacie są prowadzone, z Polską czy bez niej, z Brukselą czy bez.

Efekty działań przeciwko separatystom wciąż nie są oszałamiające. Może faktycznie trzeba wprowadzić stan wojenny w Donbasie i użyć większej siły? Może trzeba skuteczniej kontrolować granicę z Rosją. Z pewnością warto mniej mówić i precyzyjniej działać. Ukraińcy sami muszą się uporać z problemem.

Donieck to ponadmilionowe miasto, dlaczego daje się terroryzować grupie najemników? Podobno oddziały separatystów to zaledwie 15 tys. bojowników. Czy faktycznie mają przyzwolenie miejscowej ludności żeby zabijać, łupić, niszczyć dobytek i rujnować miasto? Dlaczego mieszkańcy nie staną po stronie rządu, jakby nic się nie działo w ich kraju? Nie wierzę, że jest im to obojętne. Że jest im wygodnie tak żyć jak dziś.

Katastrofa samolotu to tragedia. Trzeba uszanować ofiary. Ale potem należy zrobić wszystko, by rzetelnie wyjaśnić jej przyczyny. Teraz ukraiński prezydent musi pokazać swoją władzę i potwierdzić wiarygodność. Na bok już się tego nie odsunie.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Kraj

Interesy Mastalerka: film porażka i układy z Solorzem. „Szykuje ewakuację przed kłopotami”

Marcin Mastalerek, zwany wiceprezydentem, jest także scenarzystą i producentem filmowym. Te filmy nie zarobiły pieniędzy w kinach, ale u państwowych sponsorów. Teraz Masta pisze dla siebie kolejny scenariusz biznesowy i polityczny.

Anna Dąbrowska
15.11.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną