Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

Bardzo znany kandydat

Algierskim wyborom prezydenckim, w ten czwartek, towarzyszyła bardzo dziwna kampania z symboliczną ledwie obecnością głównego kandydata, który zmierza po czwarte zwycięstwo (w poprzednich wyborach, cztery lata temu, uzyskał umiarkowane 90,2 proc. głosów). 77-letni Abdelaziz Buteflika w kwietniu ub. r. przeszedł poważny wylew, był hospitalizowany we Francji, gdzie spędził prawie trzy miesiące, a po cichym powrocie na długo zniknął ze sceny politycznej. Teraz pojawia się głównie w krótkich niemych migawkach telewizyjnych, przy okazji ważnych zagranicznych wizyt w Algierze, jak ostatnio z Johnem Kerrym.

Od wielu miesięcy trwały spekulacje, kogo wybierze na sukcesora. Ale widać nie znaleziono nikogo, kto zapewniłby bezpieczną kontynuację i ochronił interesy rządzącego od 1999 r. klanu. I Buteflika zdecydował się znów stanąć w szranki. W kampanii reprezentowało go siedmiu przedstawicieli: trzech byłych premierów, dwóch ministrów, przewodniczący Senatu oraz szef FLN, głównej partii politycznej. Jeżdżąc po kraju, przekonywali, że obecność kandydata nie jest niezbędna, przecież wszyscy go świetnie znają. To fakt, wyprowadził kraj na prostą po 10 latach krwawej wojny domowej i, podpierając się dochodami z ropy, zapewnił małą stabilizację. Ze wszystkimi rosnącymi niedogodnościami: inflacją, korupcją i bezrobociem, zwłaszcza wśród młodych. To oni, jak mogli i umieli, naigrywali się z tej kampanii, głównie w internecie, bo na oficjalne media w żadnej sprawie nie ma co liczyć.

Polityka 16.2014 (2954) z dnia 15.04.2014; Ludzie i wydarzenia. Świat; s. 8
Reklama