O najwyższy urząd w państwie zamierzają się ubiegać 24 osoby, ale liczą się najwyżej cztery nazwiska. Niespodziewana rezygnacja Witalija Kliczki zmieniła rozkład sił. Jego partia UDAR poprze kandydata Petro Poroszenkę.
Sondaże dają Poroszence 24,9 proc. poparcia. Ten oligarcha i przemysłowiec, jeden z najbogatszych Ukraińców, nie stronił od polityki. Był jednym z liderów pomarańczowej rewolucji w 2004 r. Należąca do niego stacja telewizyjna 5 Kanał też zrobiła wówczas zawrotną karierę, pokazując prawdziwy obraz zdarzeń. Potem Poroszenko był szefem Rady Bezpieczeństwa Narodowego i ministrem spraw zagranicznych. Ale także w ekipie Mykoły Azarowa kierował resortem gospodarki. Znany był jego ostry konflikt z Julią Tymoszenko. Podczas drugiego Majdanu (który także sponsorował) prezentował umiarkowaną pozycję człowieka środka. Nie rzucał niemożliwych do spełnienia haseł. Nie spotykał się z Wiktorem Janukowyczem. To jego pierwszego dotknęły rosyjskie sankcje – wyroby czekoladowe jego firmy przestano wpuszczać do Rosji.
Rywalką Poroszenki, też trochę niespodziewanie, stała się Julia Tymoszenko (w sondażach – 8,2 proc. poparcia). Wielu analityków sądziło, że nie stanie w szranki z powodu choroby. Że wyciągnęła wnioski z sondaży i zrozumiała, że jej czas minął. Julia jednak ozdrowiała cudownie i zapowiedziała walkę o prezydenturę, o każdy centymetr ziemi, który chce zagarnąć Putin. Nie przeszkadza jej, że nawet we własnej partii nie wszyscy ją popierają, a w kraju powstał społeczny front przeciwników Julii.
Poroszenko i Tymoszenko mają podobny program, są proeuropejscy i antyrosyjscy, chcą walczyć z korupcją i zmieniać kraj na lepsze. To oni zapewne spotkają się w drugiej turze.
Warto obserwować walkę pozostałych kandydatów, bo wybory prezydenckie pokażą nowy rozkład sił politycznych, Ukraina już się zmienia.