Natychmiast powołano następcę Teniucha, a został nim gen. Mihaiło Kowal, rocznik 1956, obeznany z wieloma formacjami, od jednostek zmechanizowanych po wojska wewnętrzne i obrony granic, które nadzorował od 2002 r. W marcu Kowal był uprowadzony w okolicach Jałty i przetrzymywany przez kilka godzin przez nieznanych sprawców. Jak sam mówił po uwolnieniu, przypuszczalnie powiązanymi z Rosjanami. Awansowanie pogranicznika na urząd ministra może wskazywać, że właśnie obrona granic jest dziś największym wyzwaniem, przed jakim stoi Ukraina. O ile były już minister Teniuch był związany z Batkiwszczyną, o tyle o Kowalu mówi się, że jest apolityczny. Do dymisji podał się także inny członek rządu, pełnomocnik ds. Krymu. Jak powiedział w parlamencie, to protest wobec bezczynności rządu w Kijowie w obliczu aneksji Krymu.
Sytuacja na Krymie jest więc powodem obu dymisji, były minister obrony Teniuch był mocno krytykowany za brak decyzji i bierne przyglądanie się ze stolicy, jak Rosjanie przejmują bazy i okręty, biją, rozbrajają żołnierzy ukraińskich, a ci przechodzą na stronę wroga, dezerterują lub kompletnie poniżeni – muszą opuszczać bazy i wyjeżdżać. Czy może być większe poniżenie dla żołnierza niż konieczność ucieczki, bo żadne rozsądne rozkazy nie nadeszły? Zastanawiano się, dlaczego ukraińscy marynarze z Czarnomorskiej Floty nie zatopili okrętów, lecz pozwolili Rosjanom gładko przejmować jeden po drugim. Teniuch bronił się, że nie było decyzji politycznej Kijowa, a on jest tylko żołnierzem i decyzji o obronie nie mógł podejmować sam.
Sytuacja na Krymie jest dziś rzeczywiście największym wyzwaniem dla ukraińskiego rządu i pełniącego obowiązki prezydenta Ołeksandra Tutczynowa, który jest zwierzchnikiem armii. Podpisał on właśnie decyzję o wycofaniu ukraińskich wojsk z Krymu, co z pewnością nie wszystkim się spodobało. Ukraińska armia okazała się bardzo słaba, a jej morale musi pozostawiać wiele do życzenia. Ale też rząd wykazał się brakiem decyzyjności, jakby stracił zainteresowanie Krymem. Nikt z rządu nie pojechał na miejsce, nie spotkał się z żołnierzami, premier składał zagraniczne wizyty, a Turczynow tkwił w Kijowie. To się nie może podobać, zwłaszcza że ruszyła kampania wyborcza i partie, które tworząc rząd, będą sobie wzajemnie wytykać błędy. Oczywiście nic tak nie ucieszy Kremla, jak kolejna destabilizacja i konflikty między partiami w Kijowie.