Klasyki Polityki

Bajki o Wowie

Putin wszystko może, a to, czego nie może, nie istnieje

„Mnie zawsze wydawał się bardzo groźny. Wiele osób, które o nim pisały, nie żyje. Nie ma żartów.” „Mnie zawsze wydawał się bardzo groźny. Wiele osób, które o nim pisały, nie żyje. Nie ma żartów.” REUTERS/ITAR-TASS/PRESIDENTIAL PRESS SERVICE / Forum
Rozmowa z dr Moniką Milewską, antropolożką, historyczką, o kulcie i strachu, jaki wzbudza Władimir Putin.
Putin i jego ludzie dokonali perfekcyjnego przejęcia władzy. Podręcznikowego.Alexander Nemenov/AFP Pool/EAST NEWS Putin i jego ludzie dokonali perfekcyjnego przejęcia władzy. Podręcznikowego.

Ewa Wilk: – Czy Władimir Putin to pełnowymiarowy despota?
Monika Milewska: – Dwa lata temu wyszła w Polsce książka Mashy Gessen „Putin. Człowiek bez twarzy”, ukazująca, z jak nieprzeniknioną osobowością mamy do czynienia. Autorka stawia tezę, że Putin został wybrany przez ekipę Jelcyna, bo był człowiekiem bez właściwości. Wydawał się oddanym urzędnikiem, osobą bez własnych ambicji i charyzmy, która będzie słuchać dawnych przełożonych. Słowo „niepojęty” było bardzo często w dziejach powtarzane w odniesieniu do despotów. To by Putina klasyfikowało do długiego szeregu „boskich władców”, którzy rządząc, pozostają ponad regułami, ponad zasadami, sami te reguły rządzenia tworzą.

Dzisiaj nieprzewidywalność to najczęściej używane wobec Putina określenie. Włodzimierz Cimoszewicz ostrzega przed wściekłością Putina, mówi o wahliwości jego nastroju. Pojawiają się rozmaite próby racjonalnego wytłumaczenia jego zachowań: od guza mózgu, przez paranoiczną osobowość, po – jak powiedziała Angela Merkel – utratę kontaktu z rzeczywistością.
Obawiam się, że on nie stracił poczucia rzeczywistości, lecz swoje poczucie narzuca nam. Na naszych oczach poprzez działanie tego jednego człowieka świat się zmienia. On zawsze mocno wierzył w rolę jednostki w dziejach. Dlatego został szpiegiem. Uważał, że szpieg może więcej niż bataliony wojsk.

Największy błąd intelektualistów współczesnego świata to wiara w teorię Fuku­yamy o końcu historii. Zaraz po jego optymistycznym proroctwie wybuchła wojna w byłej Jugosławii, potem był 11 września, Afganistan… Teraz znów słychać rechot historii. Ale Zachód w głębi serca wciąż Fukuyamie wierzy. Politykom wydaje się, że świat podąża w dobrym kierunku, postępuje demokratyzacja, wszystko można załatwić za pomocą traktatów, kompromisów i nie grozi nam wojna.

Polityka 11.2014 (2949) z dnia 11.03.2014; Temat tygodnia; s. 16
Oryginalny tytuł tekstu: "Bajki o Wowie"
Reklama