Także dzieci cierpią i nie można im pomóc” – brzmi główny argument belgijskiego ustawodawcy, który jest bliski zezwolenia na eutanazję dzieci. W grudniu stosowną nowelizację ustawy o eutanazji zaakceptował senat, w maju będzie głosować parlament, ale to już tylko formalność.
W odróżnieniu od eutanazji dorosłych, w przypadku dzieci regulacje mają być bardziej rygorystyczne. Dopuszczą pomoc lekarza tylko w przypadku nieznośnych i nie do powstrzymania cierpień, stan psychiczny młodego pacjenta nie będzie miał znaczenia. Nieletni będzie musiał wyrazić wolę świadomie i samodzielnie, rodzice zobowiązani będą do wyrażenia pisemnej zgody. Sama eutanazja ma być finałem rocznych procedur.
Obecna ustawa legalizuje eutanazję pod warunkiem, że prośba o śmierć jest dobrowolna, świadoma, wielokrotnie wyrażona, bez nacisków z zewnątrz – rodzina nie może o nią prosić. Lekarz działa dobrowolnie, nie można go zmusić. Konieczna jest konsultacja drugiego lekarza, psychiatry, a także co najmniej miesięczny okres refleksji. Podjęta przez pacjenta decyzja może być przez niego w każdej chwili odwołana. Od wejścia tej ustawy w życie w 2002 r. na eutanazję w Belgii zdecydowało się ok. 15 tys. osób. Trzy czwarte przypadków ma miejsce w katolickiej Flandrii. Ustawodawca przewiduje, że wśród dzieci będzie to trzy, cztery przypadki rocznie w całym kraju.
Marek Orzechowski: – W Belgii prawo będzie wkrótce zezwalać na eutanazję dzieci. Pomoże pan dziecku?
Stan Nagorski: – Nie, zdecydowanie nie. Eutanazja jest zabiegiem ostatecznym, także dla lekarza. Ja sam jestem lekarzem rodzinnym.