Prezydent Francji, 59-letni François Hollande, miał na skuterze i w kasku przyjechać na noc do 41-letniej aktorki Julie Gayet, o czym doniósł tabloid „Closer”. Urodziwą aktorkę zna cała Francja z popularnego filmu „Quai d’Orsay”, w którym grała dynamiczną i wampowatą doradczynię dyplomatyczną. Publikacja tabloidu spowodowała atak depresji u oficjalnej partnerki prezydenta Valérie Trierweiler, którą odwieziono do szpitala. Co więcej, sensacja wybuchła na kilka dni przed doroczną konferencją prasową, na której słabnący politycznie prezydent miał przedstawić plan reaktywacji gospodarki.
Na podniosłej, jak zawsze, konferencji Hollande był opanowany i pewny siebie. Prezydent rozważa skargę sądową przeciw tabloidowi, gdyż – jak powiedział – pogwałcono jedną z fundamentalnych swobód obywatelskich. On – jak każdy obywatel – ma prawo do ochrony prywatności. I dziennikarze francuscy podporządkowali się tej ocenie: nie dociskali już prezydenta i tematu nie drążą. Media brytyjskie zarzuciły francuskim kolegom tchórzliwość. „Daily Mail” nazwał ich „salonem ostrygożerców (widocznie zamiast żabojadów), skrywającymi prawdę strażnikami ugrzecznionej paryskiej opinii”.
Brytyjski atak odpierał redaktor naczelny publicznego portalu France24.com. Już na wstępie konferencji – napisał – padło pytanie, czy Trierweiler jest nadal pierwszą damą? Hollande uchylił się od odpowiedzi, ale nic dziwnego. Przecież partnerka jest w szpitalu, zszokowana, więc nie dziwi ostrożność prezydenta, który nie chciał zniewagi pogłębiać dodatkowymi przykrościami.
Koguci duch
Jeśli zszokowana jest Valérie Trierweiler, czy równie zszokowana jest Francja? „W Stanach Zjednoczonych posiadanie kochanki rujnuje karierę polityczną.