W zachodniej Syrii, niedaleko miasta Saidnaya, walczące w wojnie domowej oddziały (głównie muzułmańskie) zawarły rzadkie zawieszenie broni – tylko na czas zainstalowania pomnika Jezusa Chrystusa. Stanął on w pobliżu monastyru cherubinów, przy dawnej trasie pielgrzymek chrześcijan z Konstantynopola do Jerozolimy. Jezus ma 12,3 m wysokości i stoi na prawie 20-metrowym cokole. Jest niewiele mniejszy od pomników ze Świebodzina i Rio de Janeiro. Dłonie ma ułożone w starochrześcijański znak błogosławieństwa (złączony kciuk i palec serdeczny). Widać go z Palestyny, Jordanii, a nawet z Libanu.
Projekt realizowała od ośmiu lat rosyjska Fundacja św. Pawła i Jerzego 49-letniego biznesmena Jurija Gawryłowa. Jednym z największych jej darczyńców był gen. Walentin Warennikow, wiodąca postać nieudanego puczu Janajewa z 1991 r., w którym partyjni twardogłowi chcieli odsunąć od władzy obóz Borysa Jelcyna. Pomnik podróżował z Armenii, gdzie pracuje jego autor Artusz Papojan. Walczące strony dały fundacji trzy dni na montaż.
Radykalni islamscy duchowni już wezwali do zniszczenia Jezusa z miasta Saidnaya. Jeden z nich, w ramach demonstracji, przed kamerami roztrzaskał małą figurkę Matki Boskiej. Nie są to czcze groźby. Przed wojną w Syrii mieszkało ok. 2,5 mln chrześcijan (10 proc. społeczeństwa). Do dziś w wyniku prześladowań z kraju mogło już wyjechać milion z nich.