Chcemy Kofiego Annana” – brzmiały pierwsze słowa krótkiego maila, który miał trafić do Centrum Łączności Rządowej (GCHQ), czyli brytyjskiej agencji zajmującej się szpiegostwem telekomunikacyjnym. W 2004 r. treść tego maila ujawniła Katharine Gun, tłumaczka agencji. Nie do końca wiadomo, w jaki sposób ta wiadomość trafiła do Gun, ale Amerykanie z Agencji Bezpieczeństwa Narodowego (NSA), którzy ją wysłali, prosili brytyjskie służby, aby „zainteresowały się” nie tylko wspomnianym szefem ONZ, ale również przedstawicielstwami Angoli, Bułgarii, Kamerunu, Chile, Gwinei i Pakistanu. Głosy tych państw miały zaważyć na ostatecznej decyzji ONZ w sprawie amerykańskiej inwazji na Irak.
Skandalu nie udało się już wyciszyć, gdyż sensacje Gun potwierdziła Claire Short, była minister ds. międzynarodowego rozwoju w rządzie Tony’ego Blaira. „Gdy potem spotkałam Annana, to język stanął mi w gardle, bo wiedziałam, że oni to wszystko podsłuchują” – opowiadała w radiu BBC. Do dziś nie ma wątpliwości: – Brytyjskie służby, na prośbę Amerykanów, szpiegowały w ONZ dyplomatów. NSA nie mogłaby tego zrobić w świetle amerykańskiego prawa, ale brytyjskie jest tu o wiele liberalniejsze. Poza tym, czego się nie robi dla tak bliskich przyjaciół.
1.
Kolejne dokumenty, ujawniane dziś przez byłego pracownika NSA Edwarda Snowdena, pokazują masowy charakter działalności amerykańskich służb w szpiegowaniu obywateli i przywódców takich państw, jak Meksyk i Brazylia czy ostatnio Francja i Niemcy. Coraz częściej można też odnieść wrażenie, że wszyscy szpiegują wszystkich. Ale to nieprawda.