Trzy lata temu irańska policja złapała Alirezę M. z kilogramem metamfetaminy z Afganistanu. 9 października trafił na szubienicę, wisiał 12 minut, lekarz stwierdził zgon, ciało zabrano do kostnicy. Następnego dnia okazało się, że przeżył, ale gdy wydobrzeje, zawiśnie ponownie. Organizacje humanitarne z całego świata apelują do irańskiego sądu o łaskę, a w międzynarodowej prasie posypały się gromy na bestialskie prawo szariatu. Problem w tym, że akurat prawo szariatu – według większości uczonych – w takich sytuacjach zezwala na łaskę. Jeśli na przykład skazany na ukamienowanie sam wygrzebie się z dołu, w którym przed egzekucją zakopywany jest po szyję, może odejść wolny. Prawo nakazujące powtórzenie nieudanej egzekucji wprowadził szach, jeszcze przed rewolucją islamską. Jest bardzo restrykcyjne wobec przemytników narkotyków i dlatego chętnie korzysta z niego reżim ajatollahów.
Iran jest globalnym liderem pod względem kar śmierci per capita. Według Amnesty International, w tym roku wykonano tam już 508 egzekucji, w tym 221 potajemnie. Stryczek grozi m.in. za morderstwo, gwałt i sodomię, ale też za czwarty przypadek cudzołóstwa (lub pierwszy, jeśli mężczyzna nie jest muzułmaninem). Prawie 80 proc. wyroków śmierci ma związek z narkotykami. A standardowa egzekucja to powieszenie. Irańczycy utrzymują, że wymyślili tę metodę już 2500 lat temu.