Nierówność zabija
Cierpisz z powodu nierówności społecznych? A jeszcze będziesz żył krócej
Jacek Żakowski: – Dlaczego nierówność dochodów ma takie znaczenie?
Prof. Richard Wilkinson: – Bo im większa nierówność, tym bardziej wszyscy martwimy się o swoją pozycję. Rośnie konkurencja o status, niepokój, że możemy stracić miejsce w szyku, i troska o to, jak nas postrzegają inni. A ludzie postrzegają się nawzajem tym gorzej, im większe są nierówności.
Chodzi o pieniądze?
O miejsce w hierarchii i dystans, który nas dzieli. Amerykanie zarabiają i wydają na zdrowie dużo więcej niż Francuzi czy Włosi, a żyją krócej i więcej chorują. We wszystkich grupach dochodowych są bardziej narażeni na plagi społeczne. Gdybym z moim dość wysokim społecznym statusem profesora brytyjskiego uniwersytetu żył w społeczeństwie o mniejszych nierównościach – w Skandynawii, Japonii czy Niemczech – miałbym szansę żyć statystycznie dłużej i w lepszym zdrowiu, byłbym mniej narażony na akty agresji czy kradzież, moje dzieci miałyby statystyczną szansę uczyć się trochę lepiej, trochę mniej bym się martwił, że moja córka zajdzie w ciążę, zanim skończy szkołę, albo że wciągną ją narkotyki.
Dlaczego?
Thomas Hobbes w XVII w. pisał, że konkurencja wszystkich ze wszystkimi o żywność, pracę, ziemię, partnerów seksualnych może być okiełznana tylko przez silne państwo wymuszające przestrzeganie reguł. I miał wiele racji. Ale nie zauważył, że ludzie mają też potencjał empatii, miłości, wspierania się. Są one dla nas przynajmniej równie ważne, jak walka i konkurowanie. Przekonanie, że inni nas szanują i potrzebują, że mamy w nich oparcie, jest przynajmniej tak ważne dla naszego samopoczucia, jak zwycięstwa. To się przekłada na nasze życie. Dawno zauważono, że w brytyjskich miastach różnica średniej długości życia między dzielnicami wynosi nawet dziesięć lat.