„Żadnych eksperymentów” i „Dalej w ten sposób”- te wyciągnięte z lamusa hasła kampanii wyborczych Konrada Adenauera i Helmuta Kohla, po które sięgnął sztab wyborczy pani kanclerz, okazały się świeże i nośne. Zaś sama Angela Merkel, świadoma niechęci rodaków do zmian, umiejętnie podkreślała, że jest gwarantem dotychczasowej polityki. To była skuteczna strategia - Niemcy odpowiedzieli się za sprawdzonymi wzorami. Chcą kontynuacji, w której pokładają nadzieję na względnie bezpieczne życie we wstrząsanej kryzysem Europie. Nie chcą eksperymentów, bo w końcu dotychczasowe rządy przyniosły spadek bezrobocia do 7 proc., gospodarka kwitnie, a europejscy sąsiedzi zazdrośnie patrzą na niemieckie reformy, które zaowocowały „drugim cudem gospodarczym”.
Również antykryzysowa polityka Angeli Merkel w Europie: żądania oszczędności i reform od zagrożonych upadłością państw, dobrze współbrzmi z mentalnością i przekonaniami naszych zachodnich sąsiadów. Żaden kanclerz od czasów Willy´ego Brandta nie miał tak dobrego wyczucia społecznych nastrojów jak pani kanclerz.
SPD, ze swoim programem reform społecznych i zmian w zarządzaniu kryzysem strefy euro, musiała zadowolić się 26 proc. głosów. Zieloni uzyskali poparcie ok. 8 proc. wyborców, tyle co lewicowa partia Die Linke. Wielkim przegranym wyborów okazała się FDP– 4,7 proc. oddanych na tę partię głosów nie zapewnia niemieckim liberałom (po raz pierwszy w historii Bundesrepubliki miejsca w Bundestagu. Na granicy 5 proc. poparcia balansuje eurosceptyczna partia Alternatywa dla Niemiec (AfD).
Jak będzie wyglądał przyszły gabinet Angeli Merkel? Czy obejdzie się bez koalicjantów? Czy rządzić będzie ponownie „Wielka Koalicja” chadeków i socjaldemokratów? Dziś jeszcze nie wiadomo. Nie ulega natomiast wątpliwości, że przyszłość nie przyniesie uładzonego, spokojnego życia niemieckim wyborcom. Komentatorzy podkreślają, że prawdziwym wyzwaniem dla starzejącego się społeczeństwa będzie zapewnienie opieki osobom starszym, wyrównanie deficytu rąk do pracy, a także zapobieżenie groźbie społecznych napięć. Ich źródłem jest rosnące ubóstwo i brak możliwości awansu dla sporej części obywateli.
Nieuniknione wydaje się również to, że Niemcy odczują na własnej skórze skutki kryzysu. Prawdziwą próbą wytrzymałości może okazać się dla społeczeństwa redukcja długów państw południowej Europy. Oznaczać bowiem będzie, że Niemcy będą musieli ponieść koszty ratowania wspólnej waluty. We własnym i Europy interesie.