Z kolei jego sposób bycia to przeciwieństwo profesorskiego tonu Benedykta XVI. Przez okrągły tydzień papież wzywał Kościół do wyjścia do wiernych, a wiernych, zwłaszcza młodych, do niezgody na niesprawiedliwość, korupcję polityków, wielkie wydatki na małe cele. Księży i biskupów zachęcał do wyjścia do wiernych, jak czynił to sam w Argentynie i do czego zachęca innych kapłanów. Wsparł Kościół brazylijski w jego walce o dusze z religijnymi konkurentami. Są nimi głównie neoprotestanckie wspólnoty zielonoświątkowców i charyzmatyków.
Odkąd ponad 30 lat temu pierwszy raz papież Wojtyła odwiedził Brazylię, już wtedy największy kraj katolicki, z tamtejszego Kościoła odeszło kilkadziesiąt milionów wiernych, a frekwencja na mszach spadła do 57 proc. W pewnym stopniu niekatoliccy charyzmatycy weszli w pustkę, jaka w latynoskim Kościele katolickim powstała po wrażliwej społecznie teologii wyzwolenia. Za pontyfikatu Jana Pawła II, kiedy kard. Ratzinger pilnował doktrynalnej czystości przekazu, ruch teologii wyzwolenia, bardzo popularny w Brazylii, był oskarżany, że jest piątą kolumną marksizmu i komunizmu w Kościele.
Dziś papież z latynoskich slumsów mówi językiem bardzo zbliżonym do przesłania teologii wyzwolenia rozumianej jako społeczna misja Kościoła. Franciszek zapowiedział, że kolejne międzynarodowe spotkanie młodych katolików odbędzie się w Krakowie w 2016 r. Byłoby fascynujące zobaczyć, jak niektórzy dostojnicy i kaznodzieje Kościoła w Polsce reagują na przesłanie Franciszka, który mówi, że woli moralnego ateistę od amoralnego chrześcijanina.