Powalona ciężką chorobą, w wieku 87 lat zmarła była premier Wielkiej Brytanii Margaret Thatcher. Chorobę sportretowała już aktorka Meryl Streep w głośnym filmie „Żelazna Dama”. W ostatnich latach lady Thatcher nie miała już kontaktu ze światem. Jednak czasy gdy sprawowała rządy (od 1979 do 1990 r.) w Wielkiej Brytanii potwierdzają zasadność tego przydomku. Była pierwszą kobietą na tym stanowisku i najdłużej urzędującym brytyjskim premierem w XX w. Z żelazną determinacją pani Thatcher złamała strajk potężnego związku zawodowego górników protestujących przeciw zamykaniu nierentownych kopalń. Było to istotne wsparcie pierwszego punktu jej niepisanej ideologii – „thatcheryzmu”, który opierał się na prywatyzacji ogromnej części sektora państwowego w gospodarce (większość kopalń była państwowa).
Całe pokolenie młodej klasy średniej twierdziło, że dojściu pani Thatcher do władzy zawdzięcza zastrzyk energii i bodziec do robienia kariery.
Mimo dobrej koniunktury (wzrost PKB kraju w pierwszym dziesięcioleciu jej rządów wyniósł ponad 23 proc.), była jednak ostro krytykowana. Zarzucano jej lekceważenie potrzeb społecznych, nieproporcjonalnie większe nakłady na bezpieczeństwo i porządek publiczny niż na oświatę i służbę zdrowia. Elementem jej kariery była wojna o Falklandy, wyspy na południowym Atlantyku, które w 1982 r. zajęła ówczesna junta argentyńska. Nie bacząc na to, że w wojnie może zginąć więcej żołnierzy, niż Falklandy miały mieszkańców, Thatcher nie ustąpiła juncie i wywołała patriotyczną euforię Brytyjczyków zamorską wyprawą i odniesionym zwycięstwem.
Polacy mogą ją wspominać ze względu na inny „żelazny” rys charakteru: antykomunizm. Przydomek jej zresztą wziął się z określenia radzieckiego dziennikarza po jej antysowieckim przemówieniu jeszcze jako szefowej opozycji. Pani Thatcher, znajdując bratnią duszę w osobie prezydenta Ronalda Reagana, wsparła program sankcji i moralnego protestu przeciw wprowadzeniu stanu wojennego w Polsce w 1981 r. A jej słowa, że zamiast Marksa woli Marksa&Spencera, okazały się prorocze.