Przypomnijmy: chodzi o 900 mln euro (3,5 mld zł) które Komisja Europejska miała przelać za zrealizowane już inwestycje drogowe. Płatność została wstrzymana w grudniu ubiegłego roku, bo komisarz Hahn doszedł do wniosku, że podczas procesu inwestycyjnego mogło dojść do zmów przetargowych. Wskazywały na to informacje o postępowaniu toczącym się wobec kilku menedżerów firm budowlanych, którzy mieli się potajemnie dogadywać, kto ma wygrać w przetargach na budowę kilku odcinków dróg ekspresowych i autostrad. Prokuratura przekazała mediom nagrania z podsłuchanych przez służby specjalne rozmów , w których toczyły się osobliwe dialogi na temat tego kto bardziej „ściągnie majtki”. Nie chodziło bynajmniej o obsceniczne propozycje – twierdzi prokuratura – ale o szyfr, w którym opuszczanie majtek miało być sygnałem gotowości do obniżania ceny. Faktycznie majtki poszły ostro w dół i w efekcie firmy realizujące inwestycje zamiast zarobić dostały w … No, nie ważne w co.
Sprawa jest dość stara, bo z 2010 r i trafiła niedawno do sądu. Można więc przewidywać, że wyrok w sprawie majtkowej zapadnie pewnie po 2015 roku (jak dobrze pójdzie). Szefowa Ministerstwa Rozwoju Regionalnego Elżbieta Bieńkowska, nie kryła zdziwienia wstrzymaniem przez komisarza Hahna pieniędzy na polskie drogi. Wraz z ministrem transportu Sławomirem Nowakiem jeździli do Brukseli, by sprawę wyjaśnić. Oboje przedstawiali to jako nieporozumienie towarzyskie, drobny zgrzyt w biurokratycznej brukselskiej maszynie. W komunikacie akcentowano, że takich zgrzytów jest więcej, bo już 190 razy wobec różnych krajów wstrzymywano płatności. Pani minister wysłała wyjaśnienie, w którym napisała krótko, że żadnych zmów przetargowych w Polsce nie ma, nie było i nie będzie. Z pewnością ucieszą się z tego oskarżeni menedżerowie, bo dostali urzędowe poświadczenie, że umawiali się w sprawie ściągania majtek, a nie ustawiania przetargów.
Komisarz Hahn przyjął polskie zapewnienie, że proces inwestycyjny na polskich drogach toczy się we wzorowym porządku i pieniądze odblokował. Ocalił tym skórę przynajmniej ministra Nowaka, (minister Bieńkowska ma lepsze notowania), bo straty 900 ml euro z pewnością premier by mu nie darował.
Nie znaczy to jednak, że sytuacja z programem drogowym jest we wzorowym porządku. Niestety, nie jest. Pomysł stosowania najniższej ceny jako jedynego kryterium rozstrzygania przetargów doprowadził już do bankructwa wielu firm drogowych i gigantycznych opóźnień w realizacji inwestycji. Także polityka nieustannej wojny pomiędzy państwowym inwestorem (GDDKiA) i wykonawcami prowadzi do chaosu, wstrzymywania inwestycji, ucieczek firm z placów budowy i lawiny procesów. Kolejne przetargi rozpisywane według tej samej metody dają gwarancję, że za chwile będziemy mieli znów to samo: kolejne bankructwa, rejterady, procesy i niedokończone autostrady. A być może kolejne wstrzymane płatności. Po prostu ręce opadają. I majtki też.