Nie ma czegoś takiego jak obiad za darmo – powtarzał guru neoliberałów Milton Friedman w odpowiedzi na postulaty polityki społecznej. Dziś obrońcy wolnego rynku oburzają się na decyzję cypryjskiego rządu, który pod presją strefy euro nałożył jednorazowy podatek na wszystkie rachunki bankowe na wyspie. Mówią, że to rozbój w biały dzień, jawna niesprawiedliwość, pogwałcenie prawa własności. Friedman mógłby wstać z grobu i dopowiedzieć: – Nie ma czegoś takiego jak państwo za darmo. Nie ma zysków bez ryzyka.
Jeśli ktoś postanowił ulokować pieniądze w kraju z minimalnymi podatkami, nie powinien się dziwić, że rząd owego kraju nie ma za co ratować banków. Cypryjskie banki zatrute greckimi obligacjami są nie tylko niewypłacalne, ale ośmiokrotnie większe niż cała gospodarka Cypru, a to oznacza, że państwo cypryjskie jest zbyt małe, by udzielić im pomocy. Aby oszczędzić rosyjskich oligarchów czy polskich „optymalistów” podatkowych, lokujących firmy i pieniądze na Cyprze, rząd musiałby pożyczyć całą kwotę pomocy od strefy euro. To oznaczałoby z kolei, że sam rząd w ciągu kilku miesięcy ogłosi bankructwo.
Cypr opodatkowuje więc właścicieli kont (w ogromnej części Rosjan, którzy w tutejszych bankach zdeponowali, jak się ocenia, ponad 30 mld dol.), ale oferuje im w zamian akcje banków. 9,99 proc. to mała kwota wobec całkiem realnej groźby utraty całości kapitału. Jeszcze mniejsza, jeśli wziąć pod uwagę stawki podatku dochodowego, podatku od firm i od zysków kapitałowych, jakie obowiązują w ojczystych krajach wielu cypryjskich „patriotów”.
Co z prawdziwymi Cypryjczykami? Ci najmniej zasłużyli na sankcje, ale z pewnością bardziej niż podatnik z Niemiec czy Francji, który i tak będzie się musiał do Cypru dołożyć. Cypryjczycy przez lata ignorowali fakt, że swój dobrobyt zawdzięczają wirtualnym usługom finansowym, w dużej mierze ukrywaniu kapitału przed fiskusami innych państw i praniu brudnych pieniędzy. Ta epoka w historii Cypru właśnie dobiegła końca. Za kilka lat powinni być wdzięczni za kryzys, który uczynił z ich wyspy kraj normalnych reguł, z realną gospodarką i europejskimi standardami prawa.