Byli czołowymi celebrytami Afryki Południowej, miejscowymi Beckhamami; on w pierwszej setce najbardziej wpływowych ludzi świata tygodnika „Time”, ona w pierwszej setce najseksowniejszych kobiet globu magazynu „For Him”, a miejsce, gdzie to się stało, Silver Woods, celebryckie osiedle na obrzeżach Pretorii, wygrało w rankingu na najlepiej strzeżone w RPA. Oscar Pistorius był tu bohaterem narodowym i idolem młodych. Na długo, zanim na igrzyskach w Londynie on i jego protezy z włókna węglowego zyskały sławę światową. Jako pierwszy paraolimpijczyk („najszybszy człowiek świata wśród beznogich”, jak lubił o sobie mówić) rzucił wyzwanie dwunogim i na 400 m doszedł do półfinału oraz do finału w sztafecie. Superprzystojny, zarabiający miliony na kontraktach reklamowych (teraz w pośpiechu zrywanych), ulubieniec pań, ikona. Głęboko wierzący; miał wytatuowany cytat z listu do Koryntian i datę śmierci matki.
Reeva Steenkamp, mleczna blondynka, modelka, twarz kosmetyków Avon, robiąca szybką karierę w telewizji. W sobotę miała wystartować Tropika Island, nakręcony na Jamajce reality show z jej udziałem, i tę sławę przypieczętować. W czwartek nad ranem sąsiedzi wezwali policję, która znalazła u Oscara zastrzeloną z pistoletu Reevę. Kiedy minął pierwszy szok, prokuratura postawiła sportowcowi zarzut morderstwa z premedytacją. Media nagle zaczęły przedstawiać drugą stronę Oscara Pistoriusa. RPA sama ma tyle ciemnych stron, choćby największą na świecie liczbę zabójstw z użyciem broni, że przez wszystkie te lata media oszczędzały sławę Pistoriusa. Teraz okazało się, że cierpiał na ostrą huśtawkę nastrojów, chroniczną bezsenność i ma bardzo wybuchowy temperament. Zbagatelizowanym sygnałem była awantura na paraigrzyskach. Brazylijczykowi Alanowi Oliveirze, który pokonał go w finale na 200 m, zarzucił, że wygrał, bo oszukał i ma dłuższe protezy. Oscar miał kłopoty z oceną ryzyka, mówią teraz koledzy. Zaliczył poważny wypadek na motorówce i na motorze, miał szereg drobnych konfliktów z prawem: jazdę po pijanemu, używanie gróźb. Któraś z dawnych partnerek mówi teraz o brutalnym traktowaniu, policja przyznaje dziś, że często interweniowała u Pistoriusa, a wszyscy wskazują na jego fascynację bronią. W domu trzymał mały arsenał.
W RPA nie ma ławy przysięgłych. O wszystkim zdecyduje sędzia. I jeśli nawet przed sądem ocaleje wersja, że to było przypadkowe postrzelenie, w co wielu fanów wolałoby wierzyć do końca, Pistorius spadł z piedestału. Szkoda, bo swoim hartem ducha na to miejsce przecież zasłużył i tak pięknie tam wyglądał.