Świat

Święty haker

Przestępstwo wolności

Aaron Swartz. Aaron Swartz. Aaron Swartz/Reuters / Forum
Aaron Swartz uchodził za komputerowego geniusza. W kwietniu czekał go proces, zawisła nad nim groźba 35 lat więzienia. Odebrał sobie życie.
Artykuł pochodzi z najnowszego 3 numeru tygodnika FORUM w kioskach od poniedziałku 21 stycznia.Polityka Artykuł pochodzi z najnowszego 3 numeru tygodnika FORUM w kioskach od poniedziałku 21 stycznia.

Nikt nie wie, co dzieje się w psychice człowieka, który decyduje się popełnić samobójstwo. Pozostają pytania bez odpowiedzi, żałoba bez pociechy i dręczące spekulacje. Tak jest też w przypadku Aarona Swartza. Wiadomość o samobójstwie 26-letniego cudownego dziecka internetu obiegła światową sieć niczym wirus komputerowy i wywołała szok. Błyskawicznie i ponad granicami państwowymi zapadła żałoba po bezkompromisowym hakerze, który nie samymi legalnymi metodami walczył o wolny dostęp do treści zamieszczanych w internecie.

Chodzące sumienie

Niezliczone są pośmiertne wspomnienia o aktywiście, którego nazwisko stało się – zwłaszcza teraz – znane nie tylko wśród hakerów. „Uczynił nasz świat bardziej wolnym” – pisze na okolicznościowo spowitej w żałobę stronie organizacja Public.Resource.Org, zajmująca się legalnym „uwalnianiem” informacji rządowych. „Niech internet będzie wolny. Dziękujemy ci, Aaronie, za to, co nam dałeś”. „Aaron nie żyje – napisał na Twitterze Brytyjczyk Tim Berners-Lee, współ twórca sieci WWW. – Hakerzy na rzecz prawa, straciliśmy jednego spośród nas. Rodzice, straciliśmy jedno z dzieci. Zapłaczmy”.

„Aaron nie robił dosłownie niczego w życiu dla pieniędzy – wspomina jeden z jego bliskich przyjaciół. – Podczas pracy nad wszystkimi kolejnymi przedsięwzięciami niezmiennie działał dla dobra ogółu tak, jak on je rozumiał. Był błyskotliwy, pełen humoru. Dzieciak geniusz. A zarazem uduchowiony, chodzące sumienie. Sam, gdy miałem wątpliwości, milion razy zadawałem sobie pytanie: co powiedziałby Aaron? I tego człowieka już nie ma. Na to, co z nim zrobiono, przyzwoite społeczeństwo ma tylko jedno określenie: został zaszczuty”. Akcja zbierania podpisów pod petycją do prezydenta Baracka Obamy, domagającą się wyciągnięcia konsekwencji wobec prokuratora, który doprowadził młodego wizjonera internetu do samobójstwa, szerzy się jak pożar na stepie.

Reklama