Inwestorzy się cieszą, bo dwa największe banki centralne znowu rozdają pieniądze. W ubiegły czwartek FED rozpoczął nieograniczony skup obligacji bankowych zabezpieczonych kredytami hipotecznymi, a tydzień wcześniej EBC zapowiedział, że będzie skupował obligacje państw strefy euro, które o to poproszą i przyjmą plany oszczędnościowe. Pierwsze ma obniżyć raty amerykańskim kredytobiorcom i zachęcić ich do konsumpcji, drugie – obniżyć raty europejskim rządom i skłonić je do uporządkowania finansów publicznych.
Jedno i drugie podeprze światową koniunkturę, ale ma swoją cenę. Żeby cokolwiek kupić, banki centralne muszą wytworzyć nowy pieniądz, a to niesie ryzyko wybuchu inflacji. Kiedyś drukowały banknoty, dziś dodają zera na rachunkach instytucji finansowych, ale efekt dla systemu jest ten sam: więcej pieniądza goni tę samą ilość aktywów, czyli ich cena wyrażona w euro, dolarach, czy jenach musi nieuchronnie wzrosnąć. Dlatego prezes EBC zapowiedział tzw. sterylizację: na każde euro wydane na obligacje, inne euro zostanie wycofane z obiegu. Szef FED nie sterylizuje swoich zakupów, ale obiecuje, że odejmie dodany pieniądz, zanim zdąży on przeniknąć do realnej gospodarki. Na razie obaj karmią bowiem rynki finansowe, tę bestię, której pomruki paraliżują koniunkturę.
Dlaczego to robią? Po pierwsze dlatego, że nie ma już innych narzędzi do pobudzania wzrostu – kasy rządów są puste, stopy procentowe ledwo powyżej zera. Po drugie dlatego, że wejście na rynek to jedyny sposób, by poskromić bestię. Zwłaszcza EBC liczy, że gdy zacznie hurtowo skupować obligacje Hiszpanii czy Włoch, spekulantom odechce się podbijać ich rentowności. Cel jest słuszny, ale zakłada, że rynki mylą się w swojej ocenie wypłacalności południowych krajów strefy euro. A to nie jest wcale takie pewne. Poza tym ostatnie dwa lata pokazały, że bestia potrafi pochłonąć dowolną ilość pieniędzy i po kilku dniach znowu robi się głodna. Akcja banków centralnych przyniesie ulgę, ale jedynym ratunkiem dla Europy i Ameryki jest ożywienie gospodarcze. A tego na razie nie widać.