To nie był wielki szok dla rynku, bo już wcześniej Microsoft ostrzegał o złych wynikach za II kwartał. Zaważył na nich przede wszystkim odpis ponad 6 mld dolarów, które firma uznała za stracone z powodu nieudanej inwestycji w 2007 r. Wówczas Microsoft przejął spółkę aQuantive, zajmującą się reklamą internetową, aby skuteczniej rywalizować z Google. Ten zakup okazał się jednak kompletnie nieudany.
Choć Microsoft wciąż jest bardzo cenną firmą, ma przed sobą niepewną przyszłość przede wszystkim z powodu ekspansji tabletów i smartfonów. O ile na komputerach osobistych jego system Windows i pakiet biurowy Office wciąż są niekwestionowanymi liderami, to już nowe urządzenia opanowały przede wszystkim Android, wykorzystywany m.in. przez Samsunga i iOS firmy Apple. Microsoft nie poddaje się i przygotowuje wielką jesienną ofensywę. Jej elementami mają być premiera tabletu giganta z Redmond i debiut nowej wersji Windowsa, przystosowanej także do urządzeń mobilnych.
Microsoft stał się potęgą w zupełnie innym, przedinternetowym świecie. Dziś o pozycji monopolisty musi zapomnieć na zawsze. Próbuje pozostać przynajmniej jednym z ważnym graczy, starając się nadążyć za zmieniającymi się nawykami nas wszystkich. Nie wiadomo na razie, czy mu się to uda, ale na pewno nie przegra bez walki. Szef koncernu, Steve Ballmer ma z pewnością nadzieję, że jej wynik będzie inny niż w przypadku Nokii, z którą Microsoft próbuje podbić rynek smartfonów aparatami Lumia z systemem operacyjnym Windows Phone.
Jednak wyniki Nokii są fatalne. W ostatnim kwartale fińska spółka straciła prawie 1,5 mld euro i przyznaje, że to nie koniec kłopotów. Nokia mimo ogromnej ofensywy marketingowej nie jest w stanie nawiązać równorzędnej walki z liderami, czyli Samsungiem i Apple. Co prawda jej najnowsze smartfony sprzedają się lepiej, ale dzieje się to kosztem olbrzymich wydatków na reklamę i obniżaniu cen, aby przekonać dawnych klientów do powrotu. Nie wszyscy inwestorzy spisali już Nokię na straty, bo doceniają, że po długim okresie beznadziei koncern odzyskał wiarę we własną przyszłość i nie chce odejść po cichu. Przetrwanie Nokii zależy dziś przede wszystkim od sukcesu serii Lumia. Jeśli nie okaże się on wystarczający, dla Nokia będzie to zagłada, a dla Microsoftu kolejne kłopoty.