Do eksplozji doszło około godziny 18 czasu miejscowego (17 czasu polskiego) na parkingu lotniska Sarafovo. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych Bułgarii potwierdziło, że był to zamach terrorystyczny. Ucierpieli w nim Izraelscy turyści, którzy przylecieli do Warny. Wybuch nastąpił, gdy pasażerowie po wyjściu z samolotu, przesiedli się na parkingu do autobusu. Ogień zajął cztery inne, zaparkowane obok autobusu, pojazdy.
W wyniku eksplozji zginęło 8 osób - sześciu izraelskich turystów, jeden obywatel Bułgarii (kierowca autobusu) oraz zamachowiec-samobójca. Do szpitala przewieziono 32 poszkodowanych, w tym dwie kobiety w ciąży. Dwie osoby są w stanie śpiączki. Sprawcą tragedii był posługujący się amerykańskim, fałszywym prawem jazdy zamachowiec-samobójca. Na miejsce przybyły samoloty sił powietrznych Izraela, które zabiorą rannych do kraju. Lotnisko zostało zamknięte do odwołania, a lądujące samoloty są przekierowywane do Warny.
Polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych poinformowało, że nie ucierpiał żaden ze 189 Polaków, znajdujących się w chwili wybuchu na lotnisku w Burgas.
Agencja Reutera już godzinę po zamachu cytowała premiera Izraela Beniamina Netanjahu, który za zorganizowanie zamachów obwinił Iran, jednocześnie twierdząc, że Izreal odpowie na ten akt z całą mocą i siłą. Prezydent USA - Barack Obama, potępił zamach w Bułgarii, nazywając go "czynem barbarzyńskim". Sekretarz stanu USA Hillary Clinton zadeklarowała, że Stany Zjednoczone są gotowe, by pomóc Bułgarii i Izraelowi.