Świat

Dwa żywoty João

João Nery: uwięziony we własnym ciele

Listopad 2011 r., Rio de Janeiro: promocja autobiografii Joao Neryego „Viagem solitaria” (Samotna podróż). Listopad 2011 r., Rio de Janeiro: promocja autobiografii Joao Neryego „Viagem solitaria” (Samotna podróż). Materiały prywatne
Ciało było przez lata jego największym wrogiem. Ale nigdy nie zdradził siebie i szukał szczęścia – dziś Brazylia czyta jego książkowe wspomnienia.
Okładka książki „Samotna podróż”.Leya/Materiały prywatne Okładka książki „Samotna podróż”.
Dziewczynka Joana, która czuła sie inna.Materiały prywatne Dziewczynka Joana, która czuła sie inna.
Joao Nery z synkiem  w 1987 r.Materiały prywatne Joao Nery z synkiem w 1987 r.
Joao Nery obecnie.Materiały prywatne Joao Nery obecnie.

1.

Mała Joana nie rozumiała, dlaczego wszyscy wkoło zmówili się, żeby sprawiać jej przykrość, zamiast – jak pozostałym trzem siostrom – dawać powody do radości. Chciała nosić spodnie z głębokimi kieszeniami, rodzice upierali się, żeby nosiła sukienki i kapelusiki. Chciała chodzić z odkrytym torsem, tylko w szortach, rodzice na to, że „panience nie wypada”. Prezenty na urodziny i na gwiazdkę – koszmar. Dostawała lalki zamiast upragnionych samochodzików, biżuterię zamiast samolotów, perfumy zamiast futbolówki.

Uwielbiała grać w piłkę – plaże w Rio de Janeiro to najlepsze dla piłki kopanej miejsce na ziemi – ale chłopcy z podwórka, choć pozwalali grać, nie traktowali jej serio. Nikt z nią nie walczył zawzięcie o straconą piłkę. To ulgowe traktowanie wprawiało Joanę w przygnębienie.

Gdy miała siedem-osiem lat, doszła do wniosku, że wszystko, co jej się przytrafia, to nie skutek ludzkiej złośliwości. Po prostu świat myli się co do tego, kim jest. Mama zaprowadziła ją do psycholożki. Joana lubiła spotkania z miłą, grubą panią. Najbardziej to, że mogła się jej zwierzać. Ale lekarstwa na jej „dolegliwość” psycholożka nie znalazła.

Joana uciekła do świata fantazji: razem z siostrą Vanią bawiły się we wdowców. Postawiły namiot, który był ich domem, lalki – dziećmi, wyjście do szkoły – wyjściem do pracy. Dla Vani to była zabawa, dla Joany – życie prawdziwsze od rzeczywistego. Przyszły pierwsze zakochania – w dziewczynach. Sekretne, bez wzajemności. A potem koszmar, golgota: menstruacja. I tak dość późno, bo Joana miała 14 lat. Wiedziała już doskonale, że jej ciało kłamie duszy. Nie rozumiała jednak, dlaczego tak się dzieje. Czy to choroba? Obłęd? Chyba nie, bo w każdym innym aspekcie życie toczyło się bez zakłóceń: świetne wyniki w szkole, kochający rodzice i rodzeństwo. Nie ciągnęło jej do chłopaków, podobały się jej koleżanki. Nie czuła się jednak dziewczyną, która pragnie innych dziewczyn. Kim więc jest?

2.

– W latach 50. i 60., gdy Joana cierpiała katusze, istniały w Brazylii kategorie, takie jak „sodomita” czy lesbijka, ale Joana nie odnajdywała się w żadnej z nich. Tak historię Joany komentuje João Nery, 62-letni psycholog, który zna jej doświadczenia.

Snuje rozważania: czy nasza tożsamość, płeć, seksualność nie są przypadkiem tworami kultury, społeczeństwa, które narzuca nam role, jeszcze zanim się urodzimy? Czy być facetem to znaczy mieć penisa, a być kobietą to mieć waginę? A co z mężczyznami, którzy w wypadkach stracili członek bądź przestał on spełniać funkcje seksualne?

Cytuje przemyślenia amerykańskiej feministki Judith Butler, która zajmuje się teoriami płci, seksualności i tożsamości, m.in. kwestionuje tradycyjne pojmowanie kobiecości i męskości. – W czasach, w których Joanie wydawało się, że świat stoi na głowie, nie było nawet języka, jakim mogłaby wyrazić to, kim jest. Nawet psycholożka nie umiała nazwać jej stanu. Joana wiedziała, że jest mężczyzną, ale w wyniku niepojętego przypadku losu urodziła się w ciele kobiety. Jak przekonać o tym innych? Jak nie narazić się na odrzucenie? Jak kochać i być kochanym?

João Nery wie doskonale, o czym mówi. To on kiedyś był Joaną.

3.

Rodzice aranżują Joanie chłopaka. Pierwszy pocałunek – katastrofa, nigdy więcej! Joanie śni się, że ma wielki penis i dokonuje nim łóżkowych podbojów. Przebudzenia są frustrujące. Siłą woli stara się powstrzymać menstruację – okazuje się, że skutecznie, choć nie wie do końca, czy powodem zaburzenia cyklu jest silna wola, czy coś innego.

Szuka ratunku w sporcie. Ćwiczy muskulaturę, gimnastykuje się, pływa. Okazuje się, że ma talent i lubi skakać z trampoliny. Po kilku miesiącach treningów zostaje mistrzynią Brazylii w skokach akrobatycznych do wody. Do 16 roku życia zdobywa 29 medali, choć przeszkadza jej to, że wygrywa rywalizację z kobietami. W myślach kwestionuje podział zawodów sportowych na męskie i żeńskie. – Sukcesy sportowe umocniły mnie nie tylko fizycznie, ale i emocjonalnie – opowiada João.

Studia psychologiczne. Joana wybiera je przede wszystkim po to, żeby zrozumieć siebie. Wiedzie podwójne życie: dla rodziny, wykładowców, koleżanek i kolegów z uczelni jest Joaną. Na ulicy i w mieszkaniu dzielonym z narzeczoną – João. Szczęście w nieszczęściu, że na początku lat 70. rządzi moda unisex. Joana-João ma krótkie włosy, nosi dżinsy, koszule, T-shirty. Na uczelni zdarzają się nieporozumienia w rodzaju: „Proszę stąd wyjść, męska łazienka jest po drugiej stronie korytarza”. W dyskotekach i nocnych klubach biorą Joanę-João za geja. Gdy po studiach zostaje wykładowczynią na uczelni, dziekan prosi dyskretnie, by ubierała się stosownie. Bardziej tradycyjnie. Jak kobieta.

– A tymczasem mieszkałeś już wtedy ze swoją dziewczyną...

– O tak, a potem miałem cztery żony (śmiech). Z każdą żyłem po kilka lat – cztery, sześć, osiem... Z  obecną partnerką, Sandrą, jesteśmy już razem 15 lat.

Jak im mówiłeś, kim jesteś, kim byłeś? Musiały być zszokowane...

– Za każdym razem było inaczej. Ale jakiś szok był zawsze.

 

Jedną z przyszłych żon, Lolę, poznaje na przyjęciu. Tańczą do upadłego, sporo wypili. Gdy Lola sugeruje spędzenie wspólnie nocy, João mówi: „Najpierw muszę ci coś powiedzieć... Urodziłem się w ciele kobiety. Jeśli potrafisz sobie z tym poradzić, zadzwoń”. Podał jej karteczkę z numerem telefonu i wyszedł z przyjęcia. Dwa dni później zadzwoniła. Spędzili wspólnie osiem lat i wychowali syna.

To wszystko dzieje się później. Tymczasem Joana ma 25 lat – jest rok 1975 – i jedzie na wakacje do Paryża. Na ulicznym straganie z książkami dostrzega tytuł: „Sexualité”. Z wypiekami czyta o eksperymentalnych operacjach w USA zmieniających mężczyzn w kobiety – medycznie łatwiejszych niż przypadki takie jak jej-jego. W książce piszą też, że w Anglii, Szwecji i Danii zaczyna się dyskutować o prawie do zmiany tożsamości po tego rodzaju operacjach. Wraca do kraju z nadzieją, że kiedyś uda się w pełni zaadaptować ciało do umysłu i duszy.

4.

– Dziś żyjemy w innym świecie: Francja w 2010 r. i Szwecja w 2011 r. usunęły transseksualizm z listy chorób umysłowych. Czyli tam jesteśmy już uznawani za „normalnych” – mówi João. – Prezydent Obama powołał transseksualistkę Amandę Simpson do swojej administracji [na doradcę w departamencie handlu – red.].

Zmiany przyszły również w Brazylii. Za prezydentury Luli, w 2009 r., w resorcie ds. praw człowieka powołano sekcję zajmującą się promocją praw LGBT. Rok temu Sąd Najwyższy uznał prawa obywatelskie osób o orientacji homoerotycznej. – To dobry znak. Kiedyś przyjdzie czas na uznanie również i naszych praw – mówi João. Jego nadzieja ma uzasadnienie: w niektórych stanach Brazylii już teraz uznaje się imiona społeczne (czyli inne niż w dokumentach) transseksualistów i transseksualistek. Mogą się nimi posługiwać w niektórych instytucjach, np. szpitalach i wyższych uczelniach.

João uważa, że prawo i polityka w Brazylii zmierzają w stronę uznawania równych praw LGBT szybciej, niż zmienia się maczystowskie społeczeństwo. Organizacje broniące praw LGBT odnotowują, że w 2011 r. zamordowano w Brazylii 266 gejów, lesbijek i transseksualistów – a to tylko przypadki udokumentowane przez środki przekazu. Przypuszcza się, że liczba jest znacznie wyższa, szczególnie w interiorze kraju, daleko od dużych miast.

João stara się widzieć te lepsze strony rzeczywistości. Mimo długotrwałych procedur, można dziś w Brazylii zmienić fizyczne atrybuty płci w ramach publicznej służby zdrowia. Zdaniem João to prawdziwy przewrót kopernikański.

5.

W 1977 r., w czasach dyktatury wojskowej, kiedy Joana spotyka doktora Roberta Farinę – chirurga plastycznego o międzynarodowej renomie – operacje „zmiany płci” są w Brazylii nielegalne. Prawo traktuje je jako „okaleczanie ludzkiego ciała”. Mimo prawnego zakazu zespół dr. Fariny przeprowadza eksperymentalne operacje w konspiracyjnej klinice w São Paulo. Najpierw jednak Joana przechodzi terapię, która ma stwierdzić, czy pragnienie operacji nie jest kaprysem. Po miesiącach spotkań psychiatra zgadza się podpisać oświadczenie, że Joana jest lesbijką – nic więcej. „Nie wiem nawet, czy coś takiego jak transseksualizm istnieje. Mógłbym stracić dyplom” – tłumaczy zrozpaczonej Joanie. Szczęśliwie znalazł się inny psychiatra, który potwierdził, że Joana jest mężczyzną w ciele kobiety i kwalifikuje się do operacji. Brakuje ostatniego elementu: rozmowy lekarza z matką Joany: dr Farina chce się upewnić, jak się zachowywała jako dziecko. Matka, mimo że początkowo odmawia współudziału w „przestępstwie”, zgadza się na rozmowę. Opowiada lekarzowi o córce, która zawsze zachowywała się, jakby była chłopcem.

– Miałem wielkie szczęście – mówi João – że urodziłem się w rodzinie klasy średniej, a moi rodzice byli światłymi ludźmi i byli w stanie zrozumieć moje pragnienia.

W wyniku serii operacji Joana traci piersi, a potem macicę i jajniki. Brak piersi – szczęście! Koniec menstruacji – największa euforia w życiu! W wieku 27 lat João staje się pierwszym w Brazylii transseksualistą (wcześniej dr Farina przeprowadzał jedynie operacje zmieniające ciała męskie w kobiece).

Mimo blizn pooperacyjnych João uwielbia chodzić z nagim torsem, który z czasem, po kuracji testosteronem, pokrywa się owłosieniem. Zapuszcza brodę, którą ma do dziś. Kuracja hormonalna ma jednak cenę: skrajnie wysoki cholesterol i zwyrodnienia stawów po latach. João ma protezy w nogach, biodrach i kręgosłupie. – Lekarze nie wiedzą na 100 proc., czy zwyrodnienia stawów to skutek kuracji hormonalnej, ale tak przypuszczają. Nikt w rodzinie nie chorował na reumatyzm. Cóż, jestem królikiem doświadczalnym – śmieje się.

Żeby João mógł istnieć legalnie, brakuje jeszcze dwóch składników: dokumentów, że jest mężczyzną, i odbycia służby wojskowej. Ale jak zdobyć dokumenty, skoro „zmiana płci” jest w 1977 r. nielegalna? Jak odsłużyć wojsko, skoro trzeba przejść badania lekarskie i wszystko się wyda?

 

W pierwszej sprawie pomaga przyjaciółka transseksualistka i jej mąż. Wpada na pomysł: niech João zgłosi się do urzędu w jakiejś małej miejscowości; niech powie, że ojciec nigdy nie zarejestrował jego urodzin i potrzebuje wyrobić dokumenty. Owa przyjaciółka i jej mąż będą świadkami. Pomysł zdaje egzamin – urzędnik kupuje zmyśloną historię. Konieczne jest tylko jeszcze jedno kłamstwo: że João ma 18 lat. Przyjaciółka uznała, że z gładką jeszcze wtedy twarzą, bez zarostu, wyglądał bardziej na 18-latka niż faceta blisko trzydziestki. Ponadto łatwiej uzasadnić potrzebę wyrobienia dokumentów w chwili osiągnięcia pełnoletniości niż dziewięć lat później.

W sprawie wojska pomaga daleki przyjaciel rodziny ze stanu Goias w interiorze, znający dobrze lokalny establishment i urzędowe mechanizmy. Znajduje miasteczko, w którym zaciągnięto wystarczającą liczbę rekrutów. João zostaje wciągnięty na listę rezerwistów, bez konieczności przechodzenia badań.

Joana znikła, przepadła, rozpłynęła się bez śladu. Jak gdyby nigdy nie istniała.

Narodził się João: 27-letni analfabeta, bez szkoły, bez dyplomu. Nie może uprawiać zawodu psychologa ani terapeuty. Cały czas będzie mu grozić wsypa i oskarżenie o fałszywą tożsamość. Spędzi resztę życia zawodowego jako taksówkarz, ekspedient w sklepie, rolnik, budowlaniec, masażysta... Szczęśliwy, że dopiął niemożliwego.

Pewnego dnia kupi gazetę i dowie się, że dr Farina – człowiek, który dał mu nowe życie – został aresztowany za „okaleczanie ludzkich ciał”. Mimo protestów lekarzy z całego świata, zostanie skazany na areszt domowy i czasową utratę prawa do wykonywania zawodu lekarza.

6.

– Życie erotyczne miałem cudowne – wyznaje João, choć za chwilę dodaje: – Do dzisiaj mam problem z tym, żeby w łóżku rozebrać się całkowicie.

Funkcję penisa spełniały palce. Gdy na początku lat 80. pojawiły się w Brazylii sex shopy, João przypinał specjalnym pasem sztuczny członek. Z czasem odnosił wrażenie, że atrapa stawała się częścią ciała, co wprawiało go w stan euforii.

Były też porażki. Jedna z partnerek wyznała mu, że postanowiła spróbować życia erotycznego z innym mężczyzną. „Było inaczej. Ale kocham ciebie”, wyznała. Owo „inaczej” nie dało João spokoju. Związek zaczął ulegać erozji, aż się rozpadł.

– Dzisiaj chirurgia plastyczna i neurologiczna są zaawansowane na tyle, że można stworzyć niewielki, unerwiony penis, zdolny do erekcji i orgazmu – mówi João. – Nie zdecydowałem się jednak na kolejną operację. Mam atrapę.

João wraca do kwestii: co znaczy być mężczyzną? – Nie penis czyni faceta. Nie jestem typem agresywnego macho, moja męskość ma też kobiecą stronę: wrażliwość, sposób wyrażania uczuć. Najbardziej dumny jest z tego, że na wrażliwego antymacho wychował syna. Jurij ma 24 lata, skończył studia inżynierskie. Z jego matką Lolą rozstali się po ośmiu latach małżeństwa. Syn zna historię ojca, ale dowiedział się o niej w okolicznościach, które mogły zostawić traumę. Szczęśliwie nie zostawiły.

– Powiedziałem mu najpierw, że nie jestem jego biologicznym ojcem. Jurij miał 13 lat. Wspólnie płakaliśmy, a wyznanie tylko nas zbliżyło. Drugą część historii zostawiłem na kiedy indziej, ale niestety wykrzyczała mu ją matka po naszym rozstaniu: „Twój ojciec był kobietą!”. Jurij uciekł do mnie, powiedział matce, że mnie kocha i że to nie ma znaczenia. Chciał zamieszkać ze mną, ale potem wrócił do matki.

Taka była cena jej milczenia: groziła, że zadenuncjuje João jako człowieka o fałszywej tożsamości.

7.

Listopad 2011 r., Rio de Janeiro: promocja autobiografii João Nery’ego „Viagem solitária” (Samotna podróż). Autor po raz pierwszy pokazuje publicznie twarz – wcześniej udzielił kilku wywiadów telewizyjnych z twarzą schowaną w cieniu. Ujawnia się za zgodą syna i obecnej partnerki, dzięki czemu Brazylia poznaje, jak wygląda pierwszy w kraju transseksualista. Nie poznaje jednak prawdziwego imienia: João Nery to pseudonim. Sam João nie ma nic przeciwko ujawnieniu prawdziwego nazwiska, ale uzależnia to od zgody dwojga najbliższych. Ci – z obawy przed reakcjami innych ludzi – wolą, by nie robił na razie ostatecznego coming outu.

Książkowe tournée, wywiady w telewizji w najbardziej znanych talk-shows. Przed kamerami siedzi brodaty mężczyzna, w sportowej czapce z daszkiem, zasłaniającej częściową łysinę. Miękki głos, osobiste ciepło. Prowadząca rozmowę jest bliska wzruszenia. – Nigdy nie zdradziłem siebie – mówi spokojnie, lecz stanowczo, João.

Na spotkania promujące książkę przychodzą transseksualiści i transseksualistki z prośbami o rady. João staje się nieoczekiwanie mentorem wspólnot LGBT. „Jest punktem odniesienia nie tylko jako pierwszy transseksualista w Brazylii – napisała Simone Avila, antropolożka i badaczka genderowa – lecz także przez swoją szczodrość i odwagę dzielenia się unikalnym doświadczeniem, które ukazuje, że możemy być tym, kim być pragniemy, nawet wbrew temu, co nam narzuca kultura i społeczeństwo”.

W autobiografii João opisuje dyskusję z przyjaciółmi transseksualistami o najbardziej niesamowitych przypadkach zmiany płci i następstwach. Np. o Thomasie Beatiem, amerykańskim transseksualiście, który związał się z kobietą, a ponieważ ta nie mogła już mieć dzieci (miała dwójkę z poprzedniego związku), zdecydował, że sam zajdzie w ciążę. Urodził trójkę, którą żona wykarmiła piersią – kuracja hormonalna wywołała laktację. Niektórzy transseksualni przyjaciele João mówią, że to szaleństwo. Jeden pyta: „Kto tu jest matką, a kto ojcem?”. Inny mówi: „Macierzyństwo to najważniejszy dowód kobiecości, nie po to uciekałem od kobiecego ciała, żeby do niego wracać”.

João – to rozważania czysto hipotetyczne – również nie zdecydowałby się na ciążę, nawet gdyby mógł. Cieszy go jednak, że ludzie mają odwagę „dekonstruować tradycyjne pojmowanie płci i rodzaju” na własnej skórze. Innymi słowy: wbrew wszystkiemu i wszystkim szukać szczęścia i samorealizacji.

Polityka 20.2012 (2858) z dnia 16.05.2012; Ludzie i Style; s. 96
Oryginalny tytuł tekstu: "Dwa żywoty João"
Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Rynek

Jak portier związkowiec paraliżuje całą uczelnię. 80 mln na podwyżki wciąż leży na koncie

Pracownicy Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego od początku roku czekają na wypłatę podwyżek. Blokuje je Prawda, maleńki związek zawodowy założony przez portiera.

Marcin Piątek
20.11.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną