Niektórych te zarzuty oburzą – przecież Siemiątkowski nikogo nie więził ani nie torturował, robili to Amerykanie. Ważne jest jednak co innego – że jako urzędnik państwowy stworzył agentom CIA możliwość popełniania zarzucanych czynów. Zgodnie z prawem międzynarodowym Siemiątkowskiego obowiązywał bowiem nie tylko zakaz torturowania i więzienia bez sądu, ale także obowiązek udaremniania takich działań. Najciekawszą częścią procesu, jeśli do niego dojdzie, będzie więc ustalenie, czy b. szef Agencji Wywiadu wiedział, co dzieje się w Starych Kiejkutach.
Postawienie zarzutów Siemiątkowskiemu to nie skutek nadgorliwości prokuratorów, tylko tchórzostwa polityków. Oskarżono urzędnika, ponieważ ówcześni decydenci systematycznie uchylają się od wzięcia odpowiedzialności, a nawet złożenia wyjaśnień w sprawie. Siemiątkowskiego można było oskarżyć, gdyż z jego negocjacji z CIA pozostały dokumenty, a po rozmowach Aleksandra Kwaśniewskiego czy Leszka Millera z politykami amerykańskimi zapewne nie ma śladu na papierze. Siemiątkowski był jednak urzędnikiem państwowym wykonującym decyzje polityczne, więc odpowiedzialność nie może się zatrzymać się na nim. Według „Gazety” prokurator zebrał materiały potrzebne do postawienia Millera przed Trybunałem Stanu, ale nie złożył wniosku w tej sprawie.
Dlaczego prokurator tego nie zrobił? Być może uznał, że zamieszanie wokół czołowego polityka na tym etapie storpeduje proces b. urzędnika, mógł też dojść do wniosku, że Sejm nie pozwoli postawić Millera przed Trybunałem. Prokurator może również liczyć na to, że jeśli dojdzie do procesu, Siemiątkowski obciąży w zeznaniach b. premiera lub b. prezydenta, a wówczas łatwiej będzie wystąpić z wnioskiem o Trybunał Stanu. Głównym problemem prokuratury nie jest bowiem brak podejrzanych tylko ich opór przed składaniem wyjaśnień – obie strony wiedzą, że bez nich trudno będzie zbudować dalsze akty oskarżenia, więc konsekwentnie zasłaniają się tajemnicą państwową. Pytanie, czy lojalność Siemiątkowskiego wobec Millera sięga tak daleko, by dać się skazać za ich decyzje.
Po co nam procesy w sprawie więzienia CIA w Polsce? Nie po to, by kogokolwiek posłać za kraty, bo nie o karę tutaj chodzi. Musimy się dowiedzieć, dlaczego Polska zgodziła się gościć nielegalne amerykańskie więzienie i zrezygnować z egzekwowania prawa na części własnego terytorium. Musimy poznać okoliczności i mechanizm tamtej decyzji, by podobna sytuacja się nie powtórzyła. Urzędnicy muszą zrozumieć, że nie mogą łamać prawa nawet na polecenie przełożonych, a politycy, że klauzule tajności nie chronią ich od odpowiedzialności za podjęte decyzje. Dlatego ważniejszy od ewentualnego procesu Siemiątkowskiego, który na pewno będzie tajny, byłby jawny proces Millera przed Trybunałem Stanu. To, jak uporamy się ze sprawą więzienia CIA, będzie świadczyło o stanie naszej praworządności i demokracji.