Prezydent Bronisław Komorowski kontynuował ten trend. Nawet w pierwszą swoją wizytę zagraniczną, tuż po zaprzysiężeniu, pojechał właśnie na Litwę. Jednak od tego sytuacja naszej mniejszości w tym kraju wcale się nie poprawiała. Przynajmniej tak to wygląda z ich perspektywy. I fakt, że ostatnio wyszli na ulice w obronie języka polskiego jest tego najlepszym dowodem.
Zgodnie z proponowaną przez Litwinów ustawą o oświacie nawet w szkołach mniejszości narodowych lekcje historii i geografii Litwy oraz wiedzy o świecie w części dotyczącej tego kraju mają być prowadzone po litewsku. Ze szkół stopniowo będą znikać przedmioty nauczane w językach mniejszości narodowych.
Ustawa zakłada również, że na maturze jako język podstawowy trzeba będzie zdawać język litewski. Litewscy Polacy twierdzą, że założenia ustawy są dyskryminujące i naruszają zasady równouprawnienia. Twierdzą też, że jest to początek końca polskich szkół na Litwie. A uczniowie mówią otwarcie, że chodzi o to, aby Polaków obcinano na egzaminach z języka litewskiego i w ten sposób utrudniano im dostęp do studiów.
W ciągu ostatnich miesięcy przeciwko nowej ustawie zebrano 60 tys. podpisów przedstawicieli wszystkich mniejszości narodowych. A mieszkający na Litwie Polacy pisali pisma i pukali ze skargą do wielu litewskich urzędów. Ich głos pozostawał jednak wołaniem na puszczy. Dopiero ostatni, piątkowy protest zorganizowany przez Forum Rodziców Szkół Polskich na Litwie obudził przedstawicieli władz.
Dobrze, że zareagował również premier Donald Tusk. I dobrze, że tak szybko zjawił się w Wilnie, gdzie wspólnie z szefem litewskiego rządu, Andriusem Kubiliusem zapowiedział powstanie zespołu ds. edukacji, do którego wejdą wiceministrowie oświaty z Polski i Litwy, a także członkowie mniejszości polskiej i litewskiej. W ten sposób sprawa przestała być „problem naszej mniejszości na Liwie”, a stała się „problem dobrych stosunków między naszymi krajami, którego rozwiązanie leży na sercu obu krajom”.
Premier Tusk mówi, że relacje Polski z Litwą będą tak dobre, jak relacje rządu litewskiego z polską mniejszością. Oczywiście dobrze byłoby gdyby te stosunki były jak najlepsze. Wiadomo jednak, że w takich sprawach nie wystarczy pogrozić palcem. Lepiej chyba baczniej wsłuchiwać się w głosy naszej mniejszości, nie tylko na Litwie, baczniej przyglądać się ich potrzebom i reagować trochę wcześniej, a nie kiedy sprawy są już na ostrzu noża.