Świat

Wyrwany rywal

Powrót DSK do Francji, która szykuje się do wyborów prezydenckich

Dominique Strauss-Kahn już  w Paryżu na placu Wogezów, gdzie mieszka. Dominique Strauss-Kahn już w Paryżu na placu Wogezów, gdzie mieszka. Olivier Corsan/LE PARISIEN/MAXPPP / Forum
Dominique Strauss-Kahn nie wystartuje w przyszłorocznych wyborach prezydenckich we Francji. Do Paryża wrócił jako skompromitowany polityk, ale Partia Socjalistyczna potrzebuje go bardziej, niż jest gotowa przyznać.
Były szef MFW opuszcza dom w Georgetown. Za rok Francja może go potrzebować jako ministra finansów.Kristoffer Tripplaar/ Sipa/Forum Były szef MFW opuszcza dom w Georgetown. Za rok Francja może go potrzebować jako ministra finansów.
Zjazd Partii Socjalistycznej w La Rochelle: Martine Aubry (druga od lewej), Ségolène Royal (piąta od lewej) i François Hollande (szósty od lewej). Jeśli lewica chce wygrać, musi wyłonić silnego kandydata.MAXPPP/Forum Zjazd Partii Socjalistycznej w La Rochelle: Martine Aubry (druga od lewej), Ségolène Royal (piąta od lewej) i François Hollande (szósty od lewej). Jeśli lewica chce wygrać, musi wyłonić silnego kandydata.

Przyjechał bez szofera, a do swojej dawnej pracy musiał wejść przez garaż. W ustronnej sali w siedzibie Międzynarodowego Funduszu Walutowego odbyło się w ubiegły poniedziałek spóźnione pożegnanie Dominique’a Strauss-Kahna. Z następczynią Christine Lagarde spotkał się na osobności, media zostały za drzwiami, MFW za nic nie chciało kolejnego skandalu. Strauss-Kahn przeprosił pracowników za popełniony „błąd”, zupełnie jak dwa lata temu, gdy kajał się za romans z podwładną. Na pożegnanie dostał podobno brawa. Tydzień później, korzystając z odzyskanego paszportu, siedział już w samolocie do Francji.

Zamiast przyszłego prezydenta wrócił upadły polityk. Po trzech miesiącach rewelacji ze śledztwa nikt nie uważa go już za ofiarę amerykańskiego systemu, wszyscy wiedzą, że najpewniej dopuścił się zarzucanych mu czynów. Nawet jeśli nie zgwałcił pokojówki, to pozwolił sobie na przygodny seks między telefonem do żony a obiadem z córką, a to dla wyborców wystarczająco niesmaczne. Jak powiedział Michel Rocard, Strauss-Kahn cierpi na „chorobę umysłową”, która „nie pozwala mu panować nad swoimi żądzami”. We Francji grożą mu nowe zarzuty za domniemaną próbę gwałtu na dziennikarce Tristane Banon.

Już w lipcu dwie trzecie Francuzów powiedziało w sondażu, że nie chce widzieć DSK w przyszłorocznych wyborach prezydenckich, poza tym lista kandydatów do nominacji Partii Socjalistycznej (PS) jest już zamknięta. Lewica z trudem otrząsnęła się po skandalu, a partyjni koledzy są wściekli na Strauss-Kahna, że zmarnował wspólną szansę na historyczne zwycięstwo. Jako były szef MFW gwarantował, że prawica nie zaatakuje socjalistów za brak dostatecznych kompetencji do kierowania gospodarką. Renoma i charyzma DSK miały przykryć brak programu i słabość kadr PS.

Jedno i drugie było widać na letnim zjeździe partii w La Rochelle pod koniec sierpnia, tradycyjnej okazji do prezentacji kandydatów przed prawyborami. Te nadchodzące będą wyjątkowe nie tylko ze względu na brak Strauss-Kahna: po raz pierwszy kandydat lub kandydatka lewicy zostanie wyłoniona w powszechnym głosowaniu w dwóch rundach, 9 i 16 października. Lokale prawyborcze zostaną otwarte w całym kraju, a głosować będą mogli nie tylko aktywiści, ale i szeregowi wyborcy, którzy podpiszą deklarację poglądów lewicowych i wpłacą po 1 euro na pokrycie kosztów. Wyniku nie sposób dziś przewidzieć.

Wszystko w rodzinie

W rankingach popularności prowadzi dziś François Hollande. Jeszcze rok temu nikt nie dawał mu najmniejszych szans na nominację, ale były sekretarz generalny PS i ekspartner życiowy Ségolène Royal znalazł się we właściwym miejscu o właściwym czasie. Gdy rok temu wszyscy oglądali się na Strauss-Kahna, Hollande najpierw się odchudził, co przydało mu postury starszego męża stanu, po czym rozpoczął cichą kampanię na prowincji. W rok objechał wszystkie regiony i przed wakacjami pojawił się w Paryżu z zaskakująco wysokimi notowaniami.

Gdy DSK wylądował w areszcie na Rikers Island, Hollande automatycznie awansował na najpoważniejszego kandydata lewicy. Po gwiazdorstwie Strauss-Kahna jego brak charyzmy okazał się nagle atutem, a sondaże zaczęły pokazywać, że Hollande może też pobić Sarkozy’ego w drugiej turze. Swój awans i wysoką pozycję przed prawyborami zawdzięcza jednak głównie poparciu emerytów. Politykiem jest prowincjonalnym, nie zna się na sprawach międzynarodowych, w polityce krajowej serwuje odgrzewane lewicowe frazesy, nie ma nic do zaproponowania młodym, którzy zmagają się z bezrobociem.

Konkurentką Hollande’a jest obecna sekretarz generalna PS Martine Aubry. Prywatnie córka Jacquesa Delorsa, zasłużonego szefa Komisji Europejskiej w latach 1985–94 i niedoszłego kandydata na prezydenta Francji, sama nigdy nie miała ochoty startować. Rok temu zawarła pakt ze Strauss-Kahnem: miała doglądać jego interesów partyjnych w Paryżu, gdy on kończył karierę w Waszyngtonie, za co po zwycięstwie DSK zostałaby pewnie nagrodzona teką premiera. Plan rozsypał się wraz z aresztowaniem kandydata i Aubry została zmuszona do wystawienia własnej kandydatury. Dopiero tydzień temu jasno odcięła się od DSK.

Trzecią liczącą się kandydatką jest Royal. Wielka przegrana wyborów w 2007 r. nie ma szans na nominację, ale może przesądzić o wyniku drugiej tury prawyborów – zwolennicy Royal są wobec niej bardzo lojalni i jeśli ich liderka powie, na kogo zamierza głosować, może przechylić szalę zwycięstwa na jego lub jej korzyść. Wybór ma niełatwy ze względów osobistych: rozstanie z Hollandem nie należało do spokojnych, a z Aubry szczerze się nie lubią. Sama Royal znana jest z podejmowania impulsywnych decyzji, więc wynik ostateczny prawyborów w żadnym razie nie jest przesądzony.

 

 

Jak zabija Sarko

Ktokolwiek je wygra, wiosną przyszłego roku zmierzy się z Nicolasem Sarkozym. Z jednej strony, za Piątej Republiki tylko Valéry Giscard d’Estaing zdołał przegrać wybory, startując z Pałacu Elizejskiego, z drugiej strony, Sarkozy ma najgorsze notowania spośród urzędujących prezydentów. Jego spadek popularności zaczął się już kilka miesięcy po objęciu urzędu i trwa nieprzerwanie do dziś. Nie można mu zarzucić bezczynności, w kryzysowych sytuacjach kilkakrotnie wykazywał potrzebną inicjatywę, ale powody niskich notowań są głównie osobiste. Ogromna rzesza obywateli nie znosi go za to, jaki jest i co sobą reprezentuje.

Metody prezydenta przybliża bestseller jesiennego sezonu politycznego zatytułowany „Sarko kazał mnie zabić”. Dwaj dziennikarze „Le Monde’a” zebrali relacje urzędników, biznesmenów i polityków, którzy stanęli prezydentowi na drodze i opisują, jak ich potraktowano. Mówią o karczemnych awanturach, zastraszaniu, groźbach fizycznych, zakładaniu podsłuchów i kradzieżach komputerów. Największa rewelacja: sędzia, która badała sprawę Liliane Bettencourt, twierdzi, że została odsunięta od śledztwa, bo znalazła świadka, który widział, jak Sarkozy przyjmuje gotówkę od dziedziczki L’Oréala.

Dziś usiłuje zbić kapitał na obaleniu Muammara Kadafiego, ale sukcesy w polityce zagranicznej nie pomagają w krajowych wyborach. Francuzi nie martwią się dziś Libią, tylko drożyzną, a tutaj Sarkozy jest na straconej pozycji. Gdy obejmował urząd, obiecywał wyborcom wzrost siły nabywczej, tymczasem Francuzom ubyło pieniędzy w portfelach. Wskutek kryzysu bezrobocie wzrosło do 9,1 proc., a 13,5 proc. obywateli żyje poniżej granicy ubóstwa, wielu jest wystraszonych rosnącymi kosztami życia i groźbą utraty pracy. Na dodatek nad Francją wisi groźba obniżki ratingu z powodu rosnącego długu publicznego.

Sarkozy’emu nie pomaga fakt, że w powszechnym odbiorze jest przyjacielem bogaczy i to im starał się dogadzać przez większość kadencji. Jego sztandarową reformą było wprowadzenie limitu łącznego opodatkowania obywateli, choć już w momencie jej wprowadzania w 2007 r. mówiono, że Francji nie stać na taką obniżkę dla najbogatszych. Kryzys popsuł finanse państwa i w czerwcu Sarkozy musiał reformę odkręcić, za to obniżył podatek od wielkich fortun. Teraz obawy o wypłacalność Francji znowu zmuszają go do szukania oszczędności, więc z poparciem miliarderów uchwalił czasowy podatek od najwyższych dochodów.

Widmo Marine

Jak Sarkozy zamierza wygrać? Przedstawiając się jako jedyny kandydat z doświadczeniem niezbędnym na trudne czasy. Aubry była przynajmniej ministrem pracy, ale już Hollande nigdy nie zasiadał w rządzie, a jego 11-letnia kariera w roli sekretarza generalnego dowodzi raczej słabości w zarządzaniu. Lekceważył wewnętrzne skandale w partii (wśród nich domniemaną próbę gwałtu Strauss-Kahna na Banon, o której był podobno informowany), nie umiał zdyscyplinować partyjnych tuzów, co chwila wychodzących przed szereg, nie odnowił partii programowo.

Dla prezydenta najważniejsze jest to, by dostać się do drugiej tury. A z tym może być kłopot, bo sondaże wróżą wysoki wynik szefowej Frontu Narodowego Marine Le Pen, która gromadzi wyborców prawicy, rozczarowanych rządami Sarkozy’ego, i tych wystraszonych bezsilnością państwa wobec kryzysu gospodarczego. Jeśli zgromadzi ich dość, by wyprzedzić urzędującego prezydenta, a kandydat lub kandydatka lewicy zdobędzie najwięcej głosów, Sarkozy może przegrać już w pierwszej turze. Ktokolwiek wejdzie z Le Pen do drugiej tury, zwycięstwo będzie mieć w kieszeni.

Z kolei, jeśli Sarkozy znajdzie się w drugiej turze z Hollandem lub Aubry, istnieje duże ryzyko, że cała niechęć do jego osoby przeleje się na kandydata lub kandydatkę socjalistów. W jego interesie leży zatem, by Le Pen wyeliminowała w pierwszej turze rywala bądź rywalkę z lewicy. Podobnie myślą socjaliści, którzy po utracie Strauss-Kahna boją się przegranej z Sarkozym na ostatniej prostej. Przy wszystkich swoich słabościach jest urzędującym prezydentem i słynie z wielkiej sprawności w prowadzeniu kampanii, co nie jest silną stroną ani Hollande’a, ani Aubry.

Jeśli socjaliści chcą wygrać, muszą przede wszystkim wyłonić silnego kandydata. Prawybory w amerykańskim stylu miały zagwarantować, że lewica nie utonie znowu w wewnętrznej walce partyjnych tuzów i zjednoczy się wokół popularnego kandydata zdolnego pobić Sarkozy’ego. Tym kandydatem miał być Strauss-Kahn, a niepewny wynik prawyborów pokazuje, jak słabi są jego potencjalni następcy. Dla lewicy były szef MFW jest dziś obciążeniem, ale za pół roku kandydat socjalistów może potrzebować jego rady w debatach ekonomicznych. Za rok Francja może go nawet potrzebować jako ministra finansów.

Polityka 37.2011 (2824) z dnia 07.09.2011; Świat; s. 50
Oryginalny tytuł tekstu: "Wyrwany rywal"
Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Świat

Dlaczego Kamala Harris przegrała i czego Demokraci nie rozumieją. Pięć punktów

Bez przesady można stwierdzić, że kluczowy moment tej kampanii wydarzył się dwa lata temu, kiedy Joe Biden zdecydował się zawalczyć o reelekcję. Czy Kamala Harris w ogóle miała szansę wygrać z Donaldem Trumpem?

Mateusz Mazzini
07.11.2024
Reklama