Fenomen Murdocha od dziesiątków lat dzieli anglojęzyczną opinię publiczną. Jedni widzą w Rupercie geniusza mediów, ich wielkiego odnowiciela, inni agresywnego pozbawionego skrupułów kapitalistę o niespożytych ambicjach rządzenia światem polityki z fotela biznesmena.
We wtorek można było skonfrontować te wyobrażenia z realnymi postaciami. Na spotkaniu z posłami trójka sprawiała wrażenie ludzi inteligentnych, doświadczonych, panujących nad językiem i emocjami. Ale w miarę jak płynęły godziny pytań i odpowiedzi, ludzie zapewne zaczęli odchodzić od telewizorów.
Wielka trójka wykonała taniec na lodzie. Posypała trójgłowę popiołem, ale naturalnie o niczym nie wiedziała do czasu, kiedy wybuchła sprawa hakowania komórki zamordowanej Milly Dowler. Czyli dowiedziała się o podłych praktykach swych ludzi w tabloidzie "The News of the World" zaledwie dwa tygodnie temu. Jak na wielogodzinne przesłuchanie, to żałośnie mało.
Plan doradców prawnych i PR-owskich przebiegł więc pomyślnie, jeśli nie liczyć wtargnięcia mężczyzny, który usiłował rzucić szarlotką w Murdocha seniora. Jego młoda azjatycka żona unieszkodliwiła go jednak prawym sierpowym. Incydent nie zdominował jednak relacji w mediach z przesłuchania.
Wielka trójka to waga ciężka. Czuło się, że mimo wszystkich kłopotów, w jakie popadli, trzymają się mocno. Teraz będą powoli schodzili z lodu w nadziei, że nie pęknie.