Było ich sześć: Enterprise (model testowy), Columbia, Challenger, Discovery, Atlantis i Endeavour. Dwa uległy katastrofom – Challenger (podczas startu) w 1986 r. i Columbia (przy schodzeniu na Ziemię) w 2003 r. – w wyniku których śmierć poniosło 14 astronautów. Po obu tych tragediach program Space Shuttle był krytykowany, ale w sumie przyniósł ogromne korzyści, wielkie doświadczenie oraz pomógł w realizacji największego kosmicznego przedsięwzięcia ludzkości – budowie Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS).
W sumie wahadłowce kosmiczne odbyły 133 misje. Trwający obecnie lot najbardziej zasłużonego i najczęściej latającego w kosmos promu Discovery, zakończy cały program realizowany od 1981 r. Wtedy właśnie, w kwietniu, pierwszy lot odbył prom Columbia.
Przez te trzydzieści lat, w trakcie misji wahadłowców przeprowadzono tysiące eksperymentów i badań naukowych, wyniesiono na orbitę dzięki nim wiele sond kosmicznych, na przykład Galileo, Magellan czy Ulysses. Wahadłowce cztery razy dostarczały sprzęt i ludzi, którzy dokonywali niezbędnych napraw Kosmicznego Teleskopu Hubble’a. Dzięki nim aktywowano obserwatorium kosmiczne Chandra, a także naprawiano satelity komunikacyjne, na przykład Intelsat. To plus rozbudowa stacji kosmicznej wymagały opracowania do perfekcji techniki tzw. spacerów kosmicznych, podczas których astronauci z wahadłowców przebywali w otwartej przestrzeni tysiące godzin
Właściwie trudno dzisiaj wyobrazić sobie, jak ludzkość będzie działać w kosmosie bez wahadłowców. Przez najbliższe lata Amerykanie nie będą mieli pojazdu, którym można dotrzeć do ISS. Ciężar transportu do stacji przejmą Rosjanie. Specjaliści z NASA szacują, że dopiero z kilka lat będzie gotowy następca wahadłowca – Orion. Nie będzie to jednak typowy wahadłowiec, lecz pojazd kosmiczny (załogowy lub towarowy) wynoszony na orbitę okołoziemską za pomocą rakiet nośnych – Ares I i Ares V. Poza obsługą ISS ma on – około 2020 r. – dostarczyć też misje załogowe na Księżyc.
Wahadłowce przemierzały nasz najbliższy kosmos tak długo, że zdążyły nam już spowszednieć. Ostatnio, ich loty nie skupiały przed telewizorami tylu widzów, co w latach 80. ubiegłego wieku. Mało tego, starty i powroty Discovery czy Atlantisa nie były już w ogóle transmitowane. Nawet w Ameryce. Ale wahadłowce zrobiły swoje. A może nawet dużo więcej, niż miały w pierwotnych planach zrobić.