Świat

Ryzyko zawodowe

Wypadek Roberta Kubicy

Osobowość Roberta Kubicy i przebieg jego kariery w Formule 1 dają nadzieję, że wróci do wyścigów. Niech tylko lekarze zapalą mu zielone światło.

Koledzy z branży mówią o Robercie Kubicy: ma benzynę zamiast krwi. Rajdy samochodowe, wyścigi, to dla niego nie tylko sposób na życie, ale i pasja. Kilka dni temu na torze w Valencii testował nowy bolid teamu Lotus Renault (Kubica uzyskał tam zresztą najlepszy czas okrążenia), weekend miał w kalendarzu zarezerwowany na rajd w Andorze. Startował w nim samochodem z napędem na cztery koła, nie miał w prowadzeniu go dużego doświadczenia. Interesujący przerywnik od przygotowań do sezonu Formuły 1 skończył się wypadkiem, który stawia dalszą karierę Polaka pod znakiem zapytania.

Kubica co prawda nieraz powtarzał, że w rajdach startuje dla zabawy, a pierwszą miłością i największym wyzwaniem jest dla niego Formuła 1. Co nie znaczy, że rajdówkami ścigał się na pół gwizdka. Kubica jak wszyscy wybitni sportowcy ma ambicje dużego kalibru, a rywalizacja i zastrzyki adrenaliny są mu potrzebne jak powietrze. Nie ma rajdów samochodowych bez ryzyka, a choć auta wyścigowe mają tzw. klatki bezpieczeństwa i przeróżne systemy chroniące kierowcę w razie wypadku, to nieszczęśliwe zbiegi okoliczności (jak w przypadku Skody Kubicy, która nadziała się na metalową barierę) się zdarzają. Czy zatem startując w rajdach Kubica ryzykował więcej, niż ścigając się na torach F1? Skoro każdy start niesie za sobą ryzyko, odpowiedź jest oczywista.

Pierwsze informacje o obrażeniach Polaka były dramatyczne (krwotok wewnętrzny, bardzo prawdopodobna amputacja dłoni). W miarę upływu czasu doniesienia z włoskiej kliniki traciły sensacyjny ton, ale gdy kilkugodzinna operacja dobiegła końca, to właściwie dwa słowa – rekonstrukcja dłoni – wystarczyły, by zrozumieć powagę sytuacji. Na pewno najbliższy sezon F1 Kubica musi spisać na straty, a wraz z nim tysiące kibiców w Polsce, którzy od debiutu krakowianina w elicie kierowców okres miedzy marcem a listopadem odliczali kolejnym wyścigami. Pojawienie się naszego rodaka w elicie kierowców było wielkim wydarzeniem, wywołało u wielu przypływ narodowej dumy (Polak potrafi!). Szkoda byłoby teraz stracić te dawki niedzielnych emocji, choć oczywiście najbardziej szkoda Roberta, który ma przed sobą najtrudniejszy zakręt w karierze. Startom w F1 podporządkował jednak całe życie, więc jeśli lekarze dadzą mu choćby cień szansy na powrót za kierownicę, pewnie spróbuje.

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Sport

Kryzys Igi: jak głęboki? Wersje zdarzeń są dwie. Po długiej przerwie Polka wraca na kort

Iga Świątek wraca na korty po dwumiesięcznym niebycie na prestiżowy turniej mistrzyń. Towarzyszy jej nowy belgijski trener, lecz przede wszystkim pytania: co się stało i jak ta nieobecność z własnego wyboru jej się przysłużyła?

Marcin Piątek
02.11.2024
Reklama