Od tygodni jesteśmy bombardowani ponurymi doniesieniami o prześladowaniach chrześcijan na Bliskim Wschodzie, zwłaszcza w Iraku, a ostatnio w Egipcie. W Iraku i Egipcie muzułmańscy ekstremiści nękają wyznawców Kościołów niezależnych od Watykanu. Jednak papież Benedykt XVI upomniał się o ich prawa obywatelskie. Tak samo upomina się papież o prawa arabskich katolików.
Obrona pokojowych i praworządnych mniejszości religijnych to oczywistość w demokracji. Ale wyznawcy wartości demokratycznych mają prawo oczekiwać tego samego również w krajach niedemokratycznych, bo prawa człowieka – a do nich należy wolność wyznawania i praktykowania religii – są normą globalną, na której straży stoi (przynajmniej w teorii) ONZ. I tu zaczynają się schody.
Muzułmanie są słusznie uczuleni na przejawy dyskryminacji swej wiary w krajach niemuzułmańskich. Ale milczą, gdy w ich krajach dyskryminowane są mniejszości chrześcijańskie. Gorzej - muzułmańscy ekstremiści zachęcają do prześladowań chrześcijan, tak jak dzieje się to ostatnio w Egipcie. Te podwójne miary są nie do przyjęcia, jeśli mamy żyć w świecie bardziej przyjaznym ludziom.
Konflikty muzułmańsko-chrześcijańskie w świecie islamskim nie mają podłoża tylko religijnego. Niechęć wyrasta także z tarć na tle etnicznym, kulturowym i społecznym. Chrześcijanie są stygmatyzowali jako obcy, piąta kolumna Zachodu czy Watykanu, bogacze wyzyskujący naród. Rządy muzułmańskie powinny tym negatywnym stereotypom przeciwdziałać, tak jak rządy zachodnie starają się przeciwdziałać negatywnym stereotypom na temat muzułmanów.
Obrona prześladowanych chrześcijan nie jest mieszaniem się w wewnętrzne sprawy państw muzułmańskich, ani narzucaniem im wartości chrześcijańskich, lecz aktem solidarności ponad podziałami religijnymi w imię wartości uniwersalnych.
W tym sensie sprawa prześladowanych chrześcijan jest testem pokazującym prawdziwe oblicze świata muzułmańskiego. Dlatego warto odnotować, że znaleźli się muzułmańscy sprawiedliwi, którzy zgłosili się na ochotnika do ochrony egipskich Koptów obchodzących Boże Narodzenie. Na plakatach wypisali hasła: „Nie dla terroryzmu, tak dla współobywateli” oraz „Niech żyje krzyż i półksiężyc”. Wielu ich nie było, ale czasem nawet garstka wystarczy, by potrząsnąć milczącą wobec nieprawości większością.