Oczywiście Rosja nie rozstanie się ze stalinizmem w jeden dzień. Niszczył on u naszych sąsiadów całe pokolenia, trwał znacznie dłużej niż w Polsce. Dlatego też uchwale Dumy łatwo wytknąć sformułowania dwuznaczne, a nawet moralne potknięcia. Z jednej strony bowiem stanowczo potępia reżim stalinowski i „wyciąga przyjazną dłoń do narodu polskiego” i mówi, że nowe stosunki obu narodów będą „najlepszym pomnikiem ofiar”. Z drugiej jednak ocenia, że „ofiary zrehabilitowała historia”, tak jakby przechodziła do porządku dziennego nad żądaniem rodzin katyńskich, by rehabilitacja miała postać prawną, a do ofiar dodaje też „żołnierzy czerwonoarmistów” mimo, że ci, choć ginęli, nie byli przecież ofiarami brutalnego mordu i wymienianie ich przy Katyniu razi polską wrażliwość.
Trzeba jednak pamiętać, że w Dumie zasiada wielu twardogłowych, w tym wiceprzewodniczący komisji, Wiktor Iljuchin, który głośno neguje zbrodnię katyńską i jeszcze w dniu głosowania rozpowszechniał „dokumenty” mające świadczyć, że rozkaz Stalina został ex-post spreparowany z inspiracji kręgów Gorbaczowa i Jelcyna. Jeśli komuś trzeba dalszego dowodu, że komuniści nie bardzo Polskę lubią - wystarczy przyjrzeć się wynikowi głosowania: 342 do 57. Owe 57 głosów przeciw uchwale to wyłącznie posłowie partii komunistycznej. Symptomatyczne, że ludzie, którzy się tak opowiadają za społeczną i dziejową sprawiedliwością - do upadłego bronią dobrego imienia okrutnej komunistycznej dyktatury.
Nie oni są dziś ważni, a tacy ludzie jak przewodniczący komisji spraw zagranicznych, Konstantin Kosaczow, który trafnie zauważył, że komuniści negując odpowiedzialność Stalina i NKWD za mord katyński, próbowali uczynić z posłów zakładników zbrodniczej polityki reżimu stalinowskiego. Rosja musi ze stalinizmem zerwać raz na zawsze. Nie jest przypadkiem, że ta uchwała zapada tuż przed pierwszą od 8 lat wizytą oficjalną prezydenta Rosji w Polsce. Warszawa powita go jako przedstawiciela Nowej Rosji.