Podpisany 13 grudnia 2007 r. przez przywódców wszystkich krajów członkowskich ma usprawnić pracę skrajnie zbiurokratyzowanej organizacji, jaką jest Unia Europejska.
Przede wszystkim wprowadza urząd przewodniczącego UE, a więc kogoś w rodzaju prezydenta, wybieranego na 2,5 – letnią kadencję.
Wspólnota zyska też oficjalnie swego przedstawiciela do spraw zagranicznych. Zmniejszy się liczba komisarzy.
Zniknie zasada „jeden kraj - jeden komisarz” (po ostatnich dwóch rozszerzeniach było ich aż 27). Traktat przewiduje stałą liczbę komisarzy. Będzie ich 18.
Dzięki „Lizbonie” sprawniej będą zapadać decyzje podejmowane przez kraje członkowskie w Radzie UE (zasiadają tam ministrowie z każdego kraju). Dotychczas każdy miał prawo weta, przez co skutecznie mógł zablokować każdy nowy pomysł Unii. Po wejściu w życie traktatu zostanie ono zachowane jedynie w kilku najważniejszych sprawach, takich jak rozszerzenie, polityka zagraniczna i obronna oraz zmiany w traktatach regulujących funkcjonowanie wspólnoty.
Z kolei dzięki zastosowaniu podczas głosowań zasady podwójnej większości, trochę więcej do powiedzenia w Radzie będą miały największe kraje, takiej jak Niemcy, czy Francja.
Dzięki traktatowi po raz pierwszy w historii UE inicjatywa ustawodawcza trafi w ręce obywateli – pod warunkiem, że pod projektem zbiorą milion podpisów.
Rozszerzone zostaną też prawodawcze uprawnienia Parlamentu Europejskiego m.in. na sprawy imigracji, współpracy policyjnej, czy częściowo wspólnej polityki rolnej.