Świat

Wielkie nic

Tajemnice jakuzy

mblkcz / Flickr CC by SA
Japońska mafia zwana jakuzą to największa zorganizowana grupa przestępcza na świecie. Liczy 87 tys. członków i składa się z czterech rodzin oraz klanów.
apes_abroad/Flickr CC by SA

Liczba członków jakuzy jest znana policji, podobnie jak ich nazwiska i numery telefonów. W Neapolu i na Sycylii policja też musi wiedzieć, ale mówi, że nie wie. W Japonii przeciwnie – policja mówi, że wie. Oficjalnie zorganizowaną przestępczość zwalcza się tu od 1995 r., ale efekty są nikłe. Gangsterzy, póki kogoś nie zamordują, nie muszą się ukrywać, mogą jeździć luksusowymi autami, używają wizytówek z nazwą rodziny jakuzy, wzbudzają powszechny szacunek. Mimo jawności ta mafia to tabu. Nie ma na jej temat żadnych japońskich książek ani opracowań.

Jakuza zajmuje się odzyskiwaniem zrobotyzowanego Japończyka, przywraca mu instynkty. Szmugluje niecenzurowaną pornografię z USA i Europy, kupuje za granicą, często od rodziców, nieletnie przyszłe prostytutki, które przemyca i umieszcza potem w barach, salonach masażu, miejscach randek, a także centrach dostarczania dziewictwa za wysokie opłaty dla koneserów defloracji. Dotyczy to przede wszystkim Chinek, Wietnamek i Filipinek. Jakuza obiecuje im lepsze życie w bogatszym świecie. Oprócz Azjatek i Europejek dziewczynami do towarzystwa są także Japoneczki ze wsi. Pracują w lokalach znajdujących się po sąsiedzku z posterunkami policji.

Oficjalnie w Japonii nie ma prostytucji, podobnie jak w Tajlandii. W rzeczywistości jakuza ma na nią monopol, do czego dodać trzeba handel narkotykami. Ale pilnuje, by nikt o tym nie wiedział i aby – kiedy przychodzi kontrola – wszystko było w porządku.

Poza seksem, uciechą i terapią jest gra – hazardowa albo sportowa. Hazard od stuleci znajduje się pod kontrolą jakuzy jako w Japonii nielegalny. Zapasy – jak boks na Zachodzie – to domena gangów, które same ekscytują się zmaganiami, ale przy okazji ustawiają walki, obstawiają je i ciągną zyski bukmacherskie, kreując także gwiazdorów o gabarytach średniego hipopotama, jak w sumo.

Polityka 45.2009 (2730) z dnia 07.11.2009; Ludzie i obyczaje; s. 94
Oryginalny tytuł tekstu: "Wielkie nic"
Reklama