W pierwszym dniu Orłom poszło słabo, ale najważniejszy pojedynek singlowy Iga Świątek wygrała z Jasmine Paolini. Dobrze znów widzieć Polkę na korcie.
World Tennis League to zabawa, która zapowiada rychły początek sezonu. Ma sprawiać przyjemność sportowcom i kibicom. Tym pierwszym nastrój poprawią dodatkowo przewidywane spore premie. Jesteśmy przecież w Zjednoczonych Emiratach Arabskich.
W Abu Zabi startują cztery „ptasie” drużyny. W The Eagles obok Igi Świątek, która z oczywistych względów najbardziej nas interesuje, są jeszcze Paula Badosa, Stefanos Tsitsipas i Aleksander Szewczenko. Zrezygnował Hubert Hurkacz, który postanowił poświęcić ten czas na tradycyjne treningi z nowymi opiekunami – Ivanem Lendlem i Nicolasem Massu. Oby tak rzeczywiście było, bo jakiś czas temu docierały informacje o tym, że Polak ciągle nie może się uporać z urazem.
Orły z Igą Świątek kontra Kanie
O nie do końca poważnym charakterze turnieju świadczy jego regulamin, w który… nie ma chyba sensu się zagłębiać. Warto tylko pamiętać, że mecze są jednosetowe, a istotniejsza od setów jest suma zwycięskich gemów.
Pierwszym przeciwnikiem Orłów była drużyna Kań, czyli The Kites. Najpierw Paola Badosa i Aleksander Szewczenko (od ubiegłego roku Kazach) okazała się słabsza od pary Jasmine Paolini i Casper Ruud (4:6). Później na korcie zostali Szewczenko i Ruud. The Kites powiększyli przewagę, bo Norweg zwyciężył 6:4.
Deblowa para Badosa–Świątek wyszła na kort przy czterogemowej przewadze The Kites. Po drugiej stronie siatki obok Paolini stanęła Simona Halep. Ostatnio w Polsce cytowana z powodu uszczypliwych uwag na temat Igi Świątek w związku ze sprawą dopingu. Podczas gry nie można było zauważyć objawów niechęci.
Początkowe gemy to przewaga The Eagles. Było już 3:0, a potem 5:2. Ale po przerwie spowodowanej uporczywymi problemami z taśmą spinającą siatkę wygrywała już tylko para The Kites. Skończyło się 5:7 i przewaga Kań wzrosła do sześciu gemów.
Powrót Igi i... Agnieszki Radwańskiej
I wreszcie pojedynek dnia: Iga Świątek–Jasmine Paolini. Można było odnieść wrażenie, że obie tenisistki podeszły do tego występu bardzo poważnie jak na turniej pokazowy. Zwyciężały swoje gemy serwisowe, które przebiegają tu znacznie szybciej, bo nie jest wymagana przewaga 2 pkt przy stanie równowagi. Do szóstego gema nie było przełamań, ale w tym momencie lepsza okazała się Włoszka i wyszła na prowadzenie 4:2, a następnie 5:2. Koniec meczu? Na pewno nie, gdy w tej sytuacji jest Polka, która wyraźnie się rozkręcała. Do tego stopnia, że po następnych kilkunastu minutach mogliśmy się cieszyć z wygranej 7:5.
Teraz nastąpiła dogrywka, która jest traktowana jak dalszy ciąg seta. W całym meczu drużyna Kites prowadziła czterema gemami, a więc Iga musiałaby zwyciężać w kolejnych czterech gemach i doprowadzić do supertie-breaka. Tak się nie stało, bo Paolini od razu wygrała kolejne piłki. Ostateczny wynik Eagles–Kites 20:25. Polskich kibiców bardziej chyba cieszy kolejny zwycięski powrót Igi Świątek w potyczce z Jasmine Paolini niż porażka drużyny.
The Eagles spotkają się z The Falcons z Jeleną Rybakiną i The Hawks z Aryną Sabalenką. Z polskiego punktu widzenia najbardziej czekamy na starcia naszej mistrzyni z tymi tenisistkami.
Inną informacją dnia jest powrót na zawodowe korty Agnieszki Radwańskiej. Tym razem w charakterze drugiej trenerki Magdy Linette.