Sport

WTA Finals: Iga Świątek pokonana. Duże emocje, słabsza gra

Iga Świątek przegrała z Coco Gauff w swoim drugim meczu na WTA Finals. 5 listopada 2024 r. Iga Świątek przegrała z Coco Gauff w swoim drugim meczu na WTA Finals. 5 listopada 2024 r. Aleksandra Szmigiel / Forum
W drugim grupowym meczu WTA Finals w Rijadzie Iga Świątek okazała się słabsza od Coco Gauff. Przegrała 0:2 (3:6, 4:6). To jeszcze nie była wielka Iga, a sprawy awansu Polki do półfinału się skomplikowały.

Po zwycięstwie w dość dramatycznych okolicznościach nad Barborą Krejčíkovą Iga Świątek zmierzyła się z wielokrotną rywalką Coco Gauff. Na dotychczasowych 12 gier tylko raz zwycięska z kortu schodziła Amerykanka. Ale czy na tej podstawie można było snuć prognozy? Nie. We wtorek Coco poprawiła tę statystykę.

Świątek nierówna i niepewna

Po pierwszych piłkach można było mieć nadzieję, że to będzie mecz na znacznie wyższym poziomie. Pojawiły się długie wymiany. Obie zawodniczki były bardzo skupione. Do prawdziwego boju doszło w trzecim gemie, w którym Polce groziło przełamanie serwisu. Do breaku doszło później, w gemie siódmym. Amerykanka wykorzystała szansę i objęła prowadzenie 4:3.

Tę przewagę potwierdziła w kolejnych gemach. Wytrzymywała dłuższe wymiany, zbierała punkty po błędach Polki. Pierwszy set – 6:3 dla 20-letniej Coco. Zasłużenie, choć poziom nie był taki, jak można by sądzić po nazwiskach rywalek.

Po tradycyjnej wizycie Igi w szatni drugi set rozpoczął się lepiej dla raszynianki. Głównie dzięki nerwowości Gauff, która seryjnie myliła się przy serwowaniu. Pojawiły się pierwsze breakpointy, które w trzecim gemie pozwoliły Idze na przełamanie jej podania. Co z tego, jeśli natychmiast Polka oddała swojego gema do zera.

Gauff nie poszła za ciosem. Seryjnie popełniane podwójne błędy serwisowe pomogły Świątek wyjść na prowadzenie 4:3, by po chwili znów je stracić. Koniec końców ten set również przegrany 4:6. Poziom emocji wysoki, gry – znacznie niższy. Niestety głównie po polskiej stronie kortu. Gauff wytrzymała psychicznie swoje słabsze momenty.

Sprawy się skomplikowały

Zanim na korcie pojawiły się Świątek i Gauff, w grupie pomarańczowej spotkały się Barbora Krejčíková i Jessica Pegula. Czeszka okazała się lepsza w dwóch setach (6:3, 6:3) i tym samym podtrzymała nadzieje na wyjście z grupy. Ten wynik oznaczał dla zawodniczki trenera Fissette’a (trzeba się przyzwyczaić do tego zwrotu), że sukces we wtorkowe popołudnie zapewniał pierwsze miejsce w grupie i uniknięcie Sabalenki w półfinale. To się nie udało.

Sprawy się skomplikowały, choć Świątek po ewentualnym zwycięstwie nad Jessicą Pegulą pewnie awansuje do kolejnego meczu.

Pierwsze rozstrzygnięcia już znamy. Sabalenka, jak przystało na światową liderkę, bez straty seta zapewniła sobie awans do półfinału. W pojedynkach z Qinwen Zheng i Jasmine Paolini była świetnie usposobiona. Momenty dekoncentracji były znacznie krótsze niż niegdyś. Jej serwis robił wrażenie, tak samo jak zabójczy forhend.

Tym bardziej należy docenić Paolini, która potrafiła się postawić Białorusince. Niestety nie wykorzystała piłek setowych w drugiej partii. Włoszka ma jednak ciągle szanse awansu. Do tego potrzebne jest zwycięstwo z Qinwen Zheng, co jest zadaniem trudnym, lecz wykonalnym. W grupie fioletowej najbardziej zawodzi Jelena Rybakina.

A my czekamy na pojedynek Igi Świątek z Jessicą Pegulą, która w Rijadzie nie zachwyca i musiała się już pogodzić z dwoma porażkami.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Świat

Ukraina przegrywa wojnę na trzech frontach, czwarty nadchodzi. Jak długo tak się jeszcze da

Sytuacja Ukrainy przed trzecią zimą wojny rysuje się znacznie gorzej niż przed pierwszą i drugą. Na porażki w obronie przed napierającą Rosją nakłada się brak zdecydowania Zachodu.

Marek Świerczyński, Polityka Insight
04.11.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną