Sport

Poprawy w drużynie Probierza nie widać. Polska dużo słabsza od Portugalii

Polska przegrała z Portugalią 1:3 w meczu Ligi Narodów w Warszawie. Cristiano Ronaldo zdobył 133. bramkę w reprezentacji. Robert Lewandowski nie powiększył swojego dorobku. Polska przegrała z Portugalią 1:3 w meczu Ligi Narodów w Warszawie. Cristiano Ronaldo zdobył 133. bramkę w reprezentacji. Robert Lewandowski nie powiększył swojego dorobku. Aleksandra Szmigiel / Forum
Na Stadionie Narodowym w Warszawie Polska przegrała z Portugalią 1:3. Nie miała szans z dużo lepszymi rywalami.

Zaczęło się od bardzo skromnej uroczystości pożegnania piłkarzy, którzy tworzyli kręgosłup reprezentacji przez wiele lat – Wojciecha Szczęsnego (84 występy) i Grzegorza Krychowiaka (100). Obaj zasługują na coś dużo bardziej spektakularnego.

Lekcja od Ronaldo

Pierwsze minuty meczu były całkiem obiecujące. Polacy pojawili się kilka razy w polu karnym gości, chociaż bez efektów. Wkrótce okazało się, że to nie zwiastowało czegoś dobrego na dłużej. W 10. minucie, po przypadkowym odbiciu przez Jana Bednarka, Cristiano Ronaldo trafił w poprzeczkę. Wróciły obawy o naszą defensywę. Kilka minut później Łukasz Skorupski pokazał, że jest dobrym fachowcem, i odbił ostry strzał Bruno Fernandesa. Polacy trochę się odgryzali, ale to nic nie dało. W 26. minucie po składnej akcji Fernandes podał głową do Bernardo Silvy, a ten bez problemu kopnął futbolówkę do siatki. A więc 0:1.

Po kolejnych dziesięciu minutach było jeszcze gorzej. Chyba najlepszy na boisku Rafael Leão od połowy boiska przefrunął między czterema Polakami, a po jego strzale piłka trafiła w słupek i odbiła się wprost pod nogi Ronaldo. Ten wiedział już, co z nią zrobić. Po raz 133. w kadrze. Kosmiczny wynik. Polacy zachowywali się tak, jakby jedyne, na co mogli liczyć, to niski wymiar kary. Michał Probierz sprawiał wrażenie pogodzonego z losem na ławce rezerwowych.

Po przerwie na boisko nie wrócił jeden ze stoperów Sebastian Walukiewicz, który wyraźnie nie nadążał za Leão. Zamienił go Jakub Kiwior. Desperacki ruch, bo właśnie zawodnik Arsenalu był bardzo krytykowany za poprzednie występy. Na placu gry nic się nie zmieniło. Tylko nonszalancja Fernandesa sprawiła, że nie skorzystał z wystawienia piłki na tacy przez Ronaldo.

Kadra Roberto Martineza zaczęła już chyba przenosić się myślami do Szkocji, bo tam odbędzie się ich kolejny mecz w Lidze Narodów. Po godzinie z kawałkiem zeszli Ronaldo i Leão. I gdy wydawało się, że dwubramkowa przewaga utrzyma się do końca, nagle w polu karnym piłka trafiła do Piotra Zielińskiego, a ten nie zmarnował okazji i golem wzbudził trochę nadziei w polskich kibicach. Na krótko. Wkrótce Portugalia zaskoczyła polską obronę jeszcze raz, a Jan Bednarek odbił piłkę nieszczęśliwie do własnej bramki. Całkowicie zasłużone 3:1 dla Portugalii.

Za wcześnie dla Oyedele

Polacy do sobotniej konfrontacji z ekipą Ronaldo przystąpili z 3 pkt zgarniętymi dzięki zwycięstwu w Szkocji (3:2). Szału nie było, ale punkty się liczą.

Ewentualne nawiązanie do pamiętnego sukcesu sprzed 18 lat, czyli dwóch goli Euzebiusza Smolarka i 2:1 z Portugalczykami, trochę wzmocniłoby nadzieje na wskoczenie do pierwszego koszyka podczas grudniowego losowania eliminacji mundialu w 2026 r. Do tego potrzebne jest co najmniej drugie miejsce w grupie i ćwierćfinał rozgrywek Ligi Narodów.

Na wydarzenia sobotniego wieczoru na Stadionie Narodowym można było patrzeć z co najmniej kilku perspektyw. Na ocenę stanu kadry Probierza po roku jego pracy jeszcze poczekajmy do meczu z Chorwacją za kilka dni. Decyzję o wystawieniu od 1. minuty raczkującego w ekstraklasie Maximiliana Oyedele można już ocenić: 19-latek przez ponad godzinę udowodnił, że szansę dostał dużo za wcześnie. Roberta Lewandowskiego z Ronaldo trudno porównywać, bo ten drugi mógł korzystać ze wsparcia kolegów.

Pierwszy etap wrześniowego dwutaktu mamy za sobą. Teraz, we wtorek 15 października, czeka nas w Warszawie rewanż z Chorwacją. Pokonała nas u siebie 1:0, a dziś pokonała Szkocję 2:1.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Rynek

Siostrom tlen! Pielęgniarki mają dość. Dla niektórych wielka podwyżka okazała się obniżką

Nabite w butelkę przez poprzedni rząd PiS i Suwerennej Polski czują się nie tylko pielęgniarki, ale także dyrektorzy szpitali. System publicznej ochrony zdrowia wali się nie tylko z braku pieniędzy, ale także z braku odpowiedzialności i wyobraźni.

Joanna Solska
11.10.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną