Sport

Koniec gry, ciąg dalszy. Dziennikarz „Polityki” odpowiada PKOl i prezesowi Piesiewiczowi

Prezes PKOl Radosław Piesiewicz Prezes PKOl Radosław Piesiewicz Kuba Atys / Agencja Wyborcza.pl
Odpowiedź Marcina Piątka na oświadczenie Polskiego Komitetu Olimpijskiego wydane po opublikowaniu w ostatnim wydaniu „Polityki” artykułu poświęconego sytuacji w tej instytucji.

Biuro prasowe Polskiego Komitetu Olimpijskiego było uprzejme wystosować oświadczenie odnoszące się do publikacji tygodnika „Polityka” zatytułowanej „Koniec gry”, zamieszczonej w aktualnym wydaniu i w serwisie Polityka.pl. Twierdzi w nim, że:

1.

Kontrola KAS oraz prośba o wyjaśnienia, o które zawnioskował organ nadzoru – prezydent m. st. Warszawy – nie obejmują w żaden sposób motywów wyboru partnera kolekcji olimpijskiej czy innych wymienianych działań, a jej zakres obejmuje wyłącznie prawidłowość rozliczeń podatkowych PKOl.

Odpowiedź autora: Trwająca w PKOl kontrola funkcjonariuszy Krajowej Administracji Skarbowej, jak również innych upoważnionych organów, ma związek z tym, że obecne władze PKOl konsekwentnie odmawiają ujawnienia opinii publicznej, jak również organom władzy państwowej, informacji na temat zawieranych umów, przychodów oraz wydatków, zarówno pod względem ich skali, jak i celowości. Działania podmiotów kontrolujących należy traktować jako wstęp do ujawnienia pilnie strzeżonych sekretów PKOl, w tym motywów wyboru partnera kolekcji olimpijskiej. Warto nadmienić, że kontrolerzy KAS wkroczyli również do Polskiego Związku Koszykówki, któremu Radosław Piesiewicz też prezesuje. Kwestią czasu jest zapewne wejście do Polskiej Ligi Koszykówki. Dobrze poinformowani ludzie ze środowiska koszykarskiego twierdzą, że tam czekają kontrolerów prawdziwe odkrycia.

2.

Nieprawdziwa informacja zawarta jest w stwierdzeniu: „Ze sprawozdania finansowego za 2023 r. wynika, że koszty zarządu wyniosły ok. 1,5 mln zł. Piesiewicz i jego klika (na pensji jest kilku jego najbardziej zaufanych ludzi z zarządu – przyp. red.) rządzą od maja. Zakładam, że on sam inkasuje ponad sto tysięcy miesięcznie”. Założenie to jest całkowicie błędne, bowiem kwota podana przez autora tekstu obejmuje „osoby zarządzające PKOl”, a nie Zarząd PKOl. Zarówno w poprzedniej, jak i obecnej kadencji władz PKOl w tej pozycji sprawozdania finansowego wskazywane są wynagrodzenia członków Zarządu oraz Sekretarza Generalnego i Zastępcy Sekretarza Generalnego poprzedniej kadencji. Stąd kwota wynagrodzeń osób pracujących od stycznia do maja 2023 r., w tym wypłacone im wysokie nagrody dodatkowe przyznane jednoosobowo przez ustępującego Prezesa, stanowią ponad połowę wspomnianej kwoty.

Odpowiedź autora: Przytoczone wyjaśnienie nie neguje zawartego w cytowanym fragmencie stwierdzenia jednego z działaczy: „Zakładam, że Piesiewicz inkasuje ponad sto tysięcy miesięcznie”. Prezes PKOl do tej pory nie ujawnił swoich zarobków, mimo wielokrotnych apeli m.in. obecnego ministra sportu Sławomira Nitrasa. W jednym z ostatnich wywiadów, dla portalu Onet, minister Nitras stwierdził, że wiele wskazuje, że prezes Piesiewicz zarabia ponad 100 tys. zł, czyli więcej niż prezes Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego. Sześciocyfrowa kwota zarobków Radosława Piesiewicza w PKOl pada też w innych publikacjach, a on sam nigdy jej nie zdementował.

3.

Przekłamania zawiera także zdanie: „Z ustaleń »Polityki« wynika, że odkąd Piesiewicz został prezesem, do PKOl popłynęło z państwowych firm w ramach sponsoringu 86 mln zł”. Wskazana kwota nie jest prawdziwa, jest w znaczny sposób zawyżona, ponadto nie została podana metodologia takiego wyliczenia.

Odpowiedź autora: Wyżej podpisany opierał się na informacjach pochodzących od osoby mającej wiedzę co do kwot, na jakie opiewały poszczególne umowy ze spółkami skarbu państwa zawarte przez PKOl. Metodologia była prosta: dodawanie kwot widniejących w umowach. Brak transparentności dotyczący wydatków PKOl spowodował utratę zaufania obecnych władz spółek SP do zarządzających komitetem olimpijskim (w przypadku PKP Cargo znaczenie miała przede wszystkim fatalna sytuacja finansowa, która zresztą nie przeszkodziła poprzednim władzom spółki z politycznego nadania PiS w sponsorowaniu PKOl) i doszło do wypowiedzenia – w różnym czasie – kolejnych umów. Najprawdopodobniej już wcześniej doszło do wstrzymania części przelewów na konto PKOl i dlatego bardziej racjonalne byłoby „dodawanie warunkowe”, jeśli zawarte w umowach kwoty faktycznie trafią do PKOl. W kampanii Piesiewicz obiecywał 300 mln. Kluczowej informacji – jaka kwota faktycznie została przekazana związkom – PKOl oczywiście nie podaje. Prezes nie chce się narazić działaczom, którzy 17 września mogą przegłosować jego odwołanie. Minister Nitras szacuje środki przekazane związkom sportowym na 20 proc. ogółem otrzymanych od państwowych sponsorów.

4.

Kolejne kłamstwo, które tygodnik powiela (mimo otrzymania w tym zakresie od Biura Prasowego PKOl precyzyjnych informacji), dotyczy rzekomego pobierania przez Prezesa PKOl prowizji od umów sponsorskich zawieranych przez spółki z udziałem skarbu państwa.

Odpowiedź autora: W artykule nie pada twierdzenie, że Radosław Piesiewicz jako prezes PKOl pobiera prowizje od zawartych ze spółkami skarbu państwa umów. Przytoczone są jedynie ustalenia poczynione na potrzeby jednego z poprzednich artykułów poświęconych działalności prezesa Piesiewicza w polskim sporcie, że prowizję zagwarantowała mu uchwała koszykarskich działaczy – konkretnie rady nadzorczej Polskiej Ligi Koszykówki. W artykule znajduje się pytanie, czy milionowe przychody należącej do Radosława Piesiewicza firmy Radam to efekt powielenia prowizyjnego mechanizmu w PKOl? On sam na ten temat milczy.

Nieprawdą jest, że biuro prasowe PKOl przekazało wyżej podpisanemu „precyzyjne informacje” na temat mechanizmu wynagrodzenia prezesa, w tym prowizji. Pytania (również w tym zakresie) zadane na potrzeby grudniowego artykułu dotyczącego próby zmiany statutu PKOl, która zagwarantowałaby Piesiewiczowi dziesięcioletnią kadencję, spotkały się z następującą odpowiedzią: „Proszę Pana, w związku ze skierowanymi do Polskiego Komitetu Olimpijskiego pytaniami dotyczącymi funkcjonowania komitetu proszę przyjąć do wiadomości, że PKOl nie będzie udzielał Panu żadnych informacji ani wyjaśnień”.

5.

Autor publikacji insynuuje, że: „Na zwołanym niedawno w trybie pilnym posiedzeniu zarządu PKOl stronnicy Piesiewicza starali się przekonać kolegów działaczy, że trzeba obrać strategię oblężonej twierdzy. – Niczego nie ujawniać, nie odpowiadać na żadne pytania, powoływać się na niezależność stowarzyszenia, grzmieć o politycznie inspirowanej akcji – opowiada jeden z uczestników”. W PKOl od dnia 28 czerwca br. nie było żadnego posiedzenia Zarządu, a jedynie posiedzenie Prezydium i żadne twierdzenia o „taktyce oblężonej twierdzy” w trakcie tego posiedzenia nie padały.

Odpowiedź autora: Po igrzyskach olimpijskich zostało zwołane gremium, które miało być posiedzeniem prezydium, ale faktycznie było ono szersze – włączano się online, ale również za pośrednictwem telefonu samego prezesa, poprzez rozmowy w trybie głośnomówiącym. Narrację grupy trzymającej władzę w PKOl streścił na potrzeby ww. artykułu jeden z jego uczestników właśnie jako strategię oblężonej twierdzy. Wpisuje się w nią m.in. występ prezesa Piesiewicza w telewizji TVN24, kiedy to grzmiał o szantażowaniu działaczy przez ministra Nitrasa i groził złożeniem na niego donosu do MKOl.

6.

Nieprawdziwe jest zdanie: „Do odwołania Prezesa w trakcie kadencji potrzeba większości 2/3 przy obecności połowy uprawnionych do głosowania na nadzwyczajnym walnym zgromadzeniu”.

Odpowiedź autora: Zgadza się większość oraz kworum, natomiast kompetencja ta leży w gestii zarządu. Art. 15 pkt 2. statutu mówi o wykluczeniu w ten sposób członka PKOl, m.in. w przypadku działania na szkodę stowarzyszenia.

7.

Absolutnie nieprawdziwe jest twierdzenie (powołujące się na anonimowego „Prezesa A”), że: „Prezes A: – Nie przypominam sobie, by pokazano nam konkrety. Piesiewicz poinformował, że oferta Adidasa jest korzystniejsza, i otrzymał milczącą zgodę na podpisanie kontraktu”.

Odpowiedź autora: Jest jak najprawdziwsze; trudno zresztą, by biuro prasowe PKOl wiedziało, co przypomniał sobie, a czego nie prezes A. Z kolei pytany o okoliczności prezentacji oferty prezes B. stwierdził, że otrzymał zapewnienie, iż warunki przedstawione przez firmę Adidas są korzystniejsze. Taki cytat pada zresztą w artykule.

8.

Nie jest prawdą, że: „»Polityka« dotarła do informacji, że 4F stopniowo podbijał stawkę, a w maju prezes firmy Igor Klaja wystosował osobiście do Piesiewicza list...”.

Odpowiedź autora: Biuro prasowe PKOl nie tylko ma wiedzę na temat retrospekcji prezesa A., ale, jak się okazuje, również na temat informacji, do których dotarła „Polityka”. Najwyraźniej wychodzi z założenia, że dzieje PKOl rozpoczęły się wraz z objęciem rządów przez Radosława Piesiewicza oraz jego ekipę. Tymczasem według informacji „Polityki” oferta 4F była nowelizowana i składana – w różnych formach – jeszcze poprzednim władzom PKOl, z Andrzejem Kraśnickim na czele, i stąd sformułowanie, że Igor Klaja (prezes 4F) podbijał stawkę.

9.

Nieprawdziwe są twierdzenia, że: „Wiem, że Adidas też oferował jakieś pieniądze, ale nawet jeśli PKOl je otrzymał, to do nas nic nie trafiło: ani kasa, ani sprzęt. Mieliśmy dostać jeszcze zniżki przy zakupach, ale ostatecznie nic z tego nie wyszło”.

Odpowiedź autora: Po raz kolejny biuro prasowe – w całkowicie bezpodstawny sposób – podważa cytowane w artykule słowa. Kilku działaczy, z którymi rozmawiała „Polityka”, potwierdziło, że do tej pory ich federacje nie otrzymały żadnych dodatkowych środków finansowych ani dodatkowego sprzętu, będących pokłosiem umowy PKOl z Adidasem. Jeden z nich dodał, że od lat kupuje sprzęt w niemieckim koncernie i „sam wypracował sobie zniżkę”.

Umowa, jaką zawarł Radosław Piesiewicz na dostawy ubiorów olimpijskich, jest tak korzystna, że tuż przed igrzyskami przyszedł po prośbie do ministra Nitrasa, ponieważ – jak powiedział ministrowi – „zabrakło na stroje”. I dostał ponad milion złotych.

10.

Bez próby sprawdzenia rzetelności tych informacji stwierdzono, że: „W radzie nadzorczej (spółki Olympic Sky) Piesiewicz umieścił siebie oraz swoich najbliższych współpracowników: odpowiadającą za relacje z mediami Katarzynę Kochaniak i sekretarza generalnego Marka Pałusa. Założę się, że mają za to wynagrodzenie”.

Odpowiedź autora: „Polityka” wystosowała do biura prasowego PKOl kilka pytań – w tym o wynagrodzenia dla członków rady nadzorczej Olympic Sky – w czwartek rano. Mimo przytaczanej już wcześniej aroganckiej odpowiedzi („proszę przyjąć do wiadomości, że PKOl nie będzie panu udzielał żadnych informacji ani wyjaśnień”). Odpowiedź nadeszła już po wysłaniu papierowego wydania „Polityki” do drukarni i została uwzględniona w internetowej wersji tekstu.

11.

Nieprawdziwe jest zdanie: „O zarobkach Pałusa i Kochaniak krążą legendy – każde z nich inkasuje ponoć co najmniej 50 tys. zł miesięcznie. Nie wiadomo, na jakiej podstawie”.

Odpowiedź autora: w związku z brakiem transparentności zarobków wysoko postawionych członków PKOl na domysły skazani są dziennikarze, opinia publiczna, a nawet członkowie prezydium zarządu PKOl, bezskutecznie dopominający się – nawet w wewnętrznym gronie – ujawnienia tych wydatków, jak również ich podstaw prawnych. Tak rodzą się legendy.

12.

Kolejne nieprawdziwe twierdzenia zawierają zdania: „Teraz Olympic Sky rządzi również salą na parterze, którą w starych czasach stowarzyszenia mogły wynająć za symboliczną opłatę. Teraz to niemożliwe, a cena wynajmu poszła w górę o sto procent”. Polskie związki sportowe mają preferencyjne ceny wynajmu na swoje wydarzenia, podobnie jak to miało miejsce poprzednio.

Odpowiedź autora: Być może cena jest preferencyjna (nie wiadomo, w stosunku do czego), ale z informacji przekazanej „Polityce” przez jednego z działaczy wynika, że wynajem podrożał o 100 proc.

13.

„Po cichu mówi się, że nowy sprzęt i wystrój (restauracji Olympic Sky – red.) zostały sfinansowane z kredytów i leasingów, które wziął na siebie PKOl”. Jeśli chodzi o funkcjonowanie restauracji Olympic Sky, przed jej otwarciem przeprowadzony został, trwający kilka miesięcy, remont części restauracyjnej i kuchennej 6. piętra Centrum Olimpijskiego (pierwszy raz po prawie 20 latach funkcjonowania budynku!) oraz zakupione zostało wyposażenie, umożliwiające start i prowadzenie restauracji. Wszystkie nowe urządzenia i wyposażenie stanowią wyłączną własność PKOl. Polski Komitet Olimpijski nie zaciągał na ten cel żadnych kredytów.

Odpowiedź autora: Pytanie o koszty związane z funkcjonowaniem restauracji Olympic Sky „Polityka” wystosowała, wraz z innymi, w czwartek rano. Odpowiedź nadeszła, o czym już była mowa, po wysłaniu stron do drukarni i została uwzględniona w wersji internetowej artykułu. Ciekawe, że biuro prasowe PKOl przyznało, iż przeprowadzono w restauracji długotrwały remont oraz zakupiono wyposażenie. Oczywiście nie wiadomo, ile to wszystko kosztowało i z jakich środków zostało sfinansowane. Warto przypomnieć, że PKOl jest stowarzyszeniem misyjnym, a nie powołanym do prowadzenia działalności gospodarczej. To znaczy był.

Zdecydowanej większości ustaleń poczynionych na potrzeby ww. artykułu Radosław Piesiewicz oraz jego przyboczni w PKOl nie byli w stanie – nawet nieudolnie – w najmniejszym stopniu podważyć. Polecamy lekturę wszystkim czytelnikom, w tym zainteresowanym nie bez powodu, specjalizującym się w czytaniu między wierszami.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Wyznania nawróconego katechety. „Dwie osoby na religii? Kościół reaguje histerycznie, to ślepa uliczka”

Problem religii w szkole był przez biskupów ignorowany, a teraz podnoszą krzyk – mówi Cezary Gawryś, filozof, teolog i były nauczyciel religii.

Jakub Halcewicz
09.09.2024
Reklama