Sport

Dogrywka po rozgrywkach

Minister sportu do działaczy z PKOl: Skończyła się zabawa na koszt polskiego sportu i podatnika

Sławomir Nitras Sławomir Nitras Dariusz Golik / Forum
W rozmowie z „Polityką” minister sportu Sławomir Nitras mówi o tym, że niektóre związki mogłyby się wspaniale obejść bez sportowców. A sportowcy bez nich. Wraca do igrzysk w Paryżu i kierowanego przez Radosława Piesiewicza PKOl. „Świetnie zorganizowali pobyt sobie, a sportowcom niestety nie”.
„Pan Piesiewicz wygrał wybory w PKOl metodami co najmniej wątpliwymi. Urzędującemu prezesowi zaproponowano 4 mln zł za odejście”.Zbyszek Kaczmarek/Forum „Pan Piesiewicz wygrał wybory w PKOl metodami co najmniej wątpliwymi. Urzędującemu prezesowi zaproponowano 4 mln zł za odejście”.

JULIUSZ ĆWIELUCH: – Media nie mogą się zdecydować, czy udział Polaków w ostatnich igrzyskach to była katastrofa, czy porażka.
SŁAWOMIR NITRAS: – Ja uważam, że to nie był sukces.

Iran, Azerbejdżan, Filipiny, Kuba i Indonezja to tylko kilka z 41 krajów, które wyprzedziły nas w medalowym rankingu.
Dlatego zgadzam się, że ten wynik jest niesatysfakcjonujący. No i zdecydowanie nieadekwatny do potencjału i wielkości naszego kraju. Ale też nieadekwatny do nakładów zarówno tych z budżetu państwa, jak i należących do Skarbu Państwa spółek, które szczodrze przygotowania do igrzysk i udział w nich wspierały. Z budżetu państwa wydaliśmy na przygotowania do igrzysk pół miliardach złotych. Za pół miliarda można wybudować brakujące odcinki dwupasmówki z Koszalina do Gdańska. Wydaliśmy te pieniądze na sport wyczynowy, więc za tym idą również oczekiwania.

Kto będzie twarzą tego braku sukcesu, skoro nie mówimy o katastrofie?
Igrzyska są tym momentem, kiedy polski sport wyczynowy przechodzi test, weryfikację i okazało się, że mimo znacznego i systematycznego wzrostu nakładów ze strony państwa nie ma wzrostu efektywności. I teraz trzeba sobie odpowiedzieć dlaczego.

Po to do pana przyszedłem.
A ja m.in. po to pojechałem na igrzyska, żeby na własne oczy zobaczyć, jak to działa. I to, co zobaczyłem, tylko utwierdziło mnie w przekonaniu, że to wszystko nie działa dobrze. Z perspektywy obserwatora, bo starałem się nie narzucać ze swoją obecnością, można było odnieść wrażenie, że w polskim systemie szkolenia i organizacji sportu wyczynowego sportowcy są bardzo często tylko dodatkiem, a na pewno nie są w centrum uwagi. Można wręcz pokusić się o stwierdzenie, że niektóre związki mogłyby się wspaniale bez sportowców obejść.

Polityka 35.2024 (3478) z dnia 20.08.2024; Temat z okładki; s. 17
Oryginalny tytuł tekstu: "Dogrywka po rozgrywkach"
Reklama