Sport

Na koniec koncert w Paryżu. Iga Świątek brązową medalistką igrzysk olimpijskich

Iga Świątek wygrała mecz o brązowy medal na Igrzyskach Olimpijskich w Paryżu, 2 sierpnia 2024 r. Iga Świątek wygrała mecz o brązowy medal na Igrzyskach Olimpijskich w Paryżu, 2 sierpnia 2024 r. Miguel Medina / AFP / East News
Cieszmy się z miejsca Igi Świątek na podium. Wolelibyśmy mistrzostwo, ale olimpijski medal po prostu zasługuje na wielki szacunek. Dobra wiadomość jest też taka, że nasza mistrzyni potrafiła się pozbierać w ciągu doby.

Iga Świątek nie miała żadnych problemów w meczu o trzecie miejsce i brązowy medal igrzysk w Paryżu. Zaledwie godziny potrzebowała, żeby pokonać Annę Karolinę Schmiedlovą 2:0 (6:2, 6:1). Reprezentacja Polski ma tym samym jeden srebrny i trzy brązowe medale.

Koncert Igi Świątek

Po ostatniej piłce półfinałowego meczu z Zheng Qinwen Iga Świątek miała pewnie uczucie, jakby nawierzchnia kortu usunęła się spod jej stóp. Były dawno niewidziane łzy i krótka ocena swojej postawy: zawaliłam. Zapomnieć, przynajmniej na czas meczu, o czwartkowej porażce z Chinką – to było zadanie Igi i ludzi, którzy ją otaczają. Z jednej strony – gra „tylko” o brąz, z drugiej strony przeciwniczka, która nie ma w tenisowym życiorysie nawet cząstki osiągnięć Polki, ale z którą Iga jeszcze nie grała.

Tymczasem już w trzecim gemie Polka straciła swoje podanie i było 1:2. Na szczęście to był ostatni moment niepewności. Świątek w piątek odbijała piłki swobodnie, zmuszając przeciwniczkę do biegania po całej szerokości kortu. Wynik zmieniał się tylko po stronie reprezentantki Polski. Pierwszy set – 6:2.

Drugi set na korcie Philippe’a Chatriera to już pełna dominacja światowej liderki. Schmiedlova coraz częściej ustępowała pod naporem uderzeń z przeciwnej strony boiska. Właściwie to był koncert jednej zawodniczki. Słowaczkę stać było tylko na jeden gem. A więc 6:2 i 6:1 – i brązowy medal stał się faktem. Mimo to, gdy usiadła na ławce, znów popłynęły łzy. Czy to była radość, żal, czy ich mieszanka?

Paryż 2024. Turniej trochę nietypowy

Anna Karolina Schmiedlova przegrała, ale osiągnęła życiowy sukces. Niespełna 30-letnia Słowaczka z Koszyc jest obecnie 67. w światowym rankingu WTA. Najwyżej była w trzeciej dziesiątce, ale wiele lat temu. Dotarcie do tej fazy zawodów olimpijskich to – powtórzmy – najważniejszy moment w jej karierze. Do tego osiągnięty po znaczących zwycięstwach z tak mocnymi tenisistkami jak Jasmine Paolini i Barbora Krejčíková. Uległa dopiero Chorwatce Donnie Vekić.

Schmiedlova zwraca uwagę nie tylko sportowymi występami. Nie stroni od demonstrowania swoich poglądów. Popiera Ukrainę w wojnie z Rosją, co było widać choćby podczas pojedynku z Wieroniką Kudermietową. Wystąpiła w stroju w barwach ukraińskiej flagi. Znana jest z walki z rasizmem.

Cieszmy się z miejsca na podium. Wolelibyśmy mistrzostwo, ale olimpijski medal po prostu zasługuje na wielki szacunek. Dobra wiadomość jest też taka, że nasza mistrzyni potrafiła się pozbierać w ciągu doby. Czy do końca, tego jeszcze nie wiemy, ale w piątek na korcie znów była sobą. W następnych tygodniach i miesiącach będzie jeszcze dużo okazji do poprawienia nastroju. Wśród nich – pod koniec sierpnia – wielkoszlemowy US Open.

A olimpiada to jednak trochę nietypowy turniej jak na tenis ziemny. Niektóre zawodniczki z mniej czy bardziej przekonujących powodów wypisały się z listy uczestniczek. Inne szybko pożegnały się z igrzyskami. Do przedostatniego etapu dotarły tylko dwie tenisistki z pierwszej dziesiątki. Oprócz Polki – jej pogromczyni Zheng Qinwen. Nietypowe są także występy dzień po dniu (poza pierwszą rundą).

Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Wyznania nawróconego katechety. „Dwie osoby na religii? Kościół reaguje histerycznie, to ślepa uliczka”

Problem religii w szkole był przez biskupów ignorowany, a teraz podnoszą krzyk – mówi Cezary Gawryś, filozof, teolog i były nauczyciel religii.

Jakub Halcewicz
09.09.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną