Sport

Happy end „sprawy Babiarza”? Afera ma drugie dno, TVP odbiera nauczkę

Przemysław Babiarz Przemysław Babiarz Bartosz Krupa / East News
W PiS wolno, a wręcz należy zmieniać zdanie, lecz wyłącznie wtedy, gdy zdanie zmienia prezes. Natomiast w wolnym świecie wolno i należy zmieniać zdanie pod wpływem argumentów. Wszyscy na sprawie Babiarza moralnie zyskaliśmy.

Przemysław Babiarz przywrócony do komentowania igrzysk olimpijskich! To triumf demokracji i debaty publicznej. Niezależenie od tego, kto był „za Babiarzem”, a kto popierał decyzję TVP o jego zawieszeniu, wszyscy musimy przyznać, że to rzadki przypadek, gdy ważna instytucja zmienia zdanie w wyniku nacisków obywatelskich i pracowniczych. Jeszcze rano w czwartek można było przeczytać, że TVP jest nieugięta, a Babiarz najpewniej wyląduje w TV Republika, która złożyła mu hojną ofertę. A tu taki niespodziewany zwrot akcji!

Komunikat prasowy TVP w tej sprawie brzmi następująco: „Dziś w Warszawie odbyło się spotkanie dyrektora generalnego Telewizji Polskiej Tomasza Syguta oraz dyrektora TVP Sport Jakuba Kwiatkowskiego z Przemysławem Babiarzem. W wyniku przeprowadzonych rozmów, na wniosek dyrektora TVP Sport, Tomasz Sygut cofnął zawieszenie komentatora w relacjonowaniu Igrzysk Olimpijskich w Paryżu. Strony wspólnie ustaliły, że fundamentalną regułą obiektywizmu i etyki dziennikarskiej jest oddzielenie informacji od subiektywnego komentarza. Obowiązuje to każdego reportera, prezentera czy komentatora”.

Jak się Polska podzieliła w „kwestii Babiarza”

Przyczyną zawieszenia Przemysława Babiarza były jego, jak to określiła w swym komunikacie TVP, „skandaliczne słowa” wypowiedziane podczas ceremonii otwarcia paryskich igrzysk. Dla wszystkich było jasne, że chodzi o komentarz do wykonania „Imagine” Johna Lennona, pacyfistycznej pieśni o wydźwięku ateistycznym.

Reklama