Zvarzone Euro
Zvarzone Euro, czyli bilans piłkarskich mistrzostw Europy. Jeden czysty talent eksplodował
Futbol nie zawsze jest sprawiedliwy, ale tym razem mistrzowski tytuł trafił do drużyny najlepszej. Hiszpania grała porywająco i skutecznie, a jej sukces robi tym większe wrażenie, że po drodze pokonała reprezentacje wszystkich pozostałych lig z wielkiej europejskiej piątki (Włochów, Niemców, Francuzów i Anglików). Dominację nowych mistrzów dobitnie potwierdza statystyka: wszystkie mecze wygrane, najwięcej goli, strzałów i akcji bramkowych. Nie ma pytań.
Mniej więcej piętnaście lat temu Hiszpanie zdominowali światowy futbol, w dwa kolejne mistrzostwa Europy wpletli sukces na mundialu, lecz gdy wydawało się, że szkoła tiki-taki będzie wypuszczała tabuny kolejnych absolwentów idących za ciosem, nastała dekada lat chudych. W teorii niby wszystko się zgadzało: kłopot bogactwa piłkarzy grających w jednej z najlepszych lig na świecie oraz eksportowanych do konkurencji z równie wysokiej półki (zwłaszcza do Anglii i Niemiec) i trenerskie know-how, potężne zaplecze finansowe. Ale wygrywali inni.
Dlaczego udało się tym razem? Znawcy przedmiotu twierdzą, że porzucając fetysz tiki-taki, czyli niekończącej się i coraz częściej jałowej wymiany podań, Hiszpanie musieli wymyślić się na nowo. Styl podań błyskawicznych oraz opierania ataków na skrzydłowych najpierw przyniósł sukcesy drużyn młodzieżowych (mistrzostwa Europy U-19 i U-21), więc uznano, że pierwsza reprezentacja, z biegiem czasu zasilana tymi zawodnikami, potrzebuje tego samego trenera, Luisa de la Fuente. Najbardziej logiczny wybór sprawdził się w stu procentach; nowość, jeśli chodzi o hiszpańską reprezentację polega na tym, że nie jest już głównie mieszanką piłkarzy Realu i Barcelony. Zresztą w mistrzowskim zespole istotną rolę odegrali Baskowie lub piłkarze grający w tamtejszych klubach.
Hiszpanie zaskarbili sobie nowych kibiców, bo swoim stylem wyróżniali się na tym turnieju.