Sport

Wimbledon 2023. Jakie szanse ma Iga Świątek na angielskiej trawie?

Iga Świątek podczas konferencji przed meczem „Iga Swiatek i Przyjaciele dla Ukrainy”. 23 lipiec 2022 r. Iga Świątek podczas konferencji przed meczem „Iga Swiatek i Przyjaciele dla Ukrainy”. 23 lipiec 2022 r. Jakub Pokrzycki / Agencja Wyborcza.pl
Losowanie dla Igi Świątek poszło świetnie. Przynajmniej w teorii, bo zgodnie z tym, co powtarzała Agnieszka Radwańska, turniejową drabinkę najlepiej oceniać po zawodach.

Zaczyna się wielkoszlemowy Wimbledon, dla wielu najważniejsze tenisowe wydarzenie sezonu. Rozgrywki na trawiastych kortach odbywają się po raz 136. Ostatnie lata były dla tej imprezy trudne. Najpierw pandemia i odwołanie zawodów w 2020 r., później wykluczenie Rosjan i Białorusinów z powodu agresji na Ukrainę. Teraz mogą występować, jeśli podpisali deklarację, w której zobowiązują się do nieokazywania jakiegokolwiek poparcia dla wojny.

W zamian tenisowe federacje przywróciły przyznawanie tenisistkom i tenisistom za wynik w Wimbledonie rankingowych punktów (w 2022 r. były tylko premie pieniężne). A to oznacza, że nikt nie broni punktowych zdobyczy z ubiegłego roku, więc można tylko zyskać. Warto jeszcze dodać, że angielscy gospodarze zawodów postanowili, że jeden funt z każdego biletu zostanie przeznaczony na pomoc Ukrainie. Liczą, że uzbierają w ten sposób blisko pół miliona funtów.

Iga Świątek i Wimbledon. Nauka nie idzie w las

Polskich kibiców najbardziej intryguje oczywiście postawa naszych reprezentantów, czyli Igi Świątek, Magdy Linette i Magdy Fręch oraz Huberta Hurkacza w turniejach singlowych.

Najwięcej uwagi skupiać będzie na sobie światowa liderka. Ciągle zastrzega, że dopiero uczy się rywalizacji na trawie, ale są dowody, że nauka nie idzie w las. Właśnie oglądaliśmy efekty w małym turnieju w Bad Homburg. Przeciwniczki były średnio wymagające, ale i tak cieszyło, że Iga nie męczyła się i pokazywała coraz większą pewność siebie. Polka nie zwyciężyła, bo po ćwierćfinale poczuła się źle, wycofała się i wyjechała z Niemiec, zresztą zgodnie z wcześniejszymi sugestiami niektórych ekspertów. Jeśli ze zdrowiem jest znów w porządku, to na pewno przyda się dodatkowy czas na przyzwyczajenie się do trochę innej nawierzchni na wimbledońskich kortach.

Losowanie dla Igi Świątek poszło świetnie. Przynajmniej w teorii, bo zgodnie z tym, co powtarzała Agnieszka Radwańska, turniejową drabinkę najlepiej oceniać po zawodach. Aryna Sabalenka może być przeciwniczką tylko w finale, ale w jej połówce są jeszcze m.in. Ons Jabeur (na samym początku spróbuje się jej postawić nasza Magda Fręch), Jelena Ostapenko, Elena Rybakina, Maria Sakkari i Barbora Krejcikova.

Ten sezon jest dla raszynianki trochę inny. Nie wygrywa wszystkiego i wszędzie, ale ciągle jest pierwszą rakietą świata, która właśnie po raz trzeci wywiozła zwycięski puchar z wielkoszlemowego Rolanda Garrosa. Miała dłuższą przerwę z powodu kontuzji odniesionej w Rzymie, a przez to więcej czasu na trening, w tym na oswojenie się z trawiastymi obiektami. Apetyt na dobry albo świetny wynik jest więc uzasadniony. Trener Tomasz Wiktorowski przeżywał już występy swojej podopiecznej w półfinałach i finale Wimbledonu. Z Agnieszką Radwańską. Dlaczego nie dopisać do tej pięknej historii współczesnych dokonań kolejnego rozdziału? Na początek naprzeciwko Świątek stanie Chinka Liu Zhu (33. w rankingu WTA).

Wimbledon 2023. Szanse Linette, Fręch i Hurkacza

Magda Linette po życiowym osiągnięciu w Australii, gdzie dotarła do półfinału, miała wzloty i upadki – z przewagą tych drugich. Jeśli przebrnie przez pierwsze rundy, może się spotkać z Igą Świątek. Oby doszło do tego meczu. O rywalce Magdy Fręch, która ma najlepszy czas w swojej karierze, już wspominałem. Tunezyjka Jabeur jest wielką faworytką, ale potrafi też przegrać w pierwszej rundzie, choćby z Linette w ubiegłorocznym Rolandzie Garrosie.

W męskim singlu będziemy świadkami kolejnego boju ostatniego z wielkich Novaka Djokovicia z młodzieżą (Andy Murray wystąpi co prawda, ale na dwa tygodnie zmagań ten wielki wojownik nie ma już chyba sił). Z Hiszpanem Carlosem Alcarazem Serb może się zmierzyć dopiero w finale. Wydaje się, że obrońca tytułu znów ma największe szanse. Gdyby tak się stało, zdobyłby 24. wielkoszlemowy tytuł i oddalił się od ciągle nieobecnego Rafy Nadala.

Po półfinale sprzed dwóch lat wydawało się, że Hubert Hurkacz będzie odtąd wymieniany jako jeden z faworytów nie tylko Wimbledonu. Tak się nie dzieje. Wrocławianin powoli obsuwa się w światowym rankingu. Rok temu był rozstawiony z siódemką, teraz ma nr 17. Jest specjalistą od fundowania tie breakowych horrorów, nie zawsze kończących się happy endem. Kibice 26-letniego Polaka muszą mieć dużo cierpliwości i wiary w to, że jeszcze będzie przepięknie. Byłoby nieźle, gdyby dotarł do czwartej rundy, w której prawdopodobnie stanąłby na drodze Djokovicia.

W tym roku nie będzie Kamila Majchrzaka, który mozolnie piął się w kierunku czołówki, ale wędrówka została brutalnie przerwana z powodu przyłapania go na spożywaniu zakazanych substancji. Dyskwalifikacja uwzględniająca okoliczności łagodzące potrwa do końca roku.

Tak czy owak Wimbledon to wielkie święto tenisa, w którym warto uczestniczyć, nawet jeśli nie mamy wejściówek na trybuny.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Kraj

Interesy Mastalerka: film porażka i układy z Solorzem. „Szykuje ewakuację przed kłopotami”

Marcin Mastalerek, zwany wiceprezydentem, jest także scenarzystą i producentem filmowym. Te filmy nie zarobiły pieniędzy w kinach, ale u państwowych sponsorów. Teraz Masta pisze dla siebie kolejny scenariusz biznesowy i polityczny.

Anna Dąbrowska
15.11.2024
Reklama